„Ilu pseudo biegłych tyle pseudo opinii”, „dobry biegły jak Yeti”, „opinia biegłego od ręki, 12 miesięcy oczekiwania” - to niektóre uwagi prawników mające oddawać problemy, z którymi się mierzą. Co pan sądzi o tych, nawiasem mówiąc, opiniach? Trafne?
Uśmiecham się słysząc te żarty, ale nie jest mi do śmiechu. Sam jestem biegłym sądowym, doskonale wiem jaka jest sytuacja w sądach i znam te przypadki. Niestety problemy biegłych, skutkujące potem takimi cytatami, to kwestia systemowa i należy temu przeciwdziałać. Borykamy się przede wszystkim ze zwłoką w sporządzaniu opinii, brakiem dostępu od ręki do dobrych ekspertów i w niektórych przypadkach z niską jakością opinii.
Minister sprawiedliwości zapowiedział powstanie nowej ustawy o biegłych sądowych, a jej utworzenie powierzył panu. Minie niebawem rok od tych zapowiedzi, a projektu nadal nie ma na rządowym stole. Co dzieje się z tymi przepisami?
Projekt został przez nas przygotowany i jest obecnie w konsultacjach wewnątrzresortowych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Na tej podstawie w razie potrzeby wprowadzaliśmy ewentualne poprawki. W końcu marca projekt trafił w gotowej formie do departamentu legislacyjnego ministerstwa i będzie dalej procedowany.
Czytaj więcej
Ministerstwo Sprawiedliwości ujawniło w czwartek projekt założeń do ustawy o biegłych sądowych, k...
Kiedy zatem projekt może trafić na posiedzenie rządu?
Ciężko powiedzieć. Przeszkodą ku temu jest obecnie stanowisko ministra finansów, który twierdzi, że proponowane zmiany będą sporo kosztować i mogą być trudne do poniesienia przez budżet państwa w 2026 r. Jeśli jednak chcemy, żeby system opiniowania przez biegłych, a tym samym cały wymiar sprawiedliwości, działał sprawnie, to jego reforma musi kosztować, szczególnie na początku. Uważam, że jest to jeden z najważniejszych wydatków budżetowych, ponieważ na nim zyska państwo. Dlatego rozumiejąc resort finansów, trudno mi się z jego argumentami zgodzić. Pieniądze na te zmiany muszą się znaleźć.
Prawnicy są coraz bardziej zniecierpliwieni. Biegłych sądowych, jest jak na lekarstwo, a bez nich wiele procesów nie może się toczyć. W czym problem, że prace nad przepisami trwają tak długo?
Słyszymy od polityków, że nie ma pieniędzy, aby te zmiany sfinansować. To jest główna blokada uniemożliwiająca zakładane przez nas wejście w życie ustawy w 2026 r. Kwestie merytoryczne zostały już w zasadzie ostatecznie uzgodnione.