Na ostatnim posiedzeniu NRA jej prezes Przemysław Rosati przedstawił propozycję uchwały zmieniającej regulamin samodoskonalenia zawodowego, by adwokaci nie musieli już wykazywać, że zdobyli w danym okresie odpowiednią liczbę punktów. Wkrótce także w samorządzie radców rozległy się głosy krytykujące sposób weryfikowania obowiązku szkoleniowego.
– W mojej ocenie obecny system ani nie gwarantuje rozwoju zawodowego, ani nie zabezpiecza klientów przed niekompetencją pełnomocników – mówi Marcin Sala-Szczypiński, dziekan OIRP w Krakowie. – Nie kwestionuję obowiązku szkoleniowego, w obliczu inflacji prawa jest on koniecznością, ale sposób jego egzekwowania, bo nie przystaje do realiów – dodaje.
Czytaj więcej
Wysłuchanie z obowiązku kilku nawet najbardziej fantastycznych wykładów nie sprawi, że kiepski prawnik stanie się orłem Temidy. Dobrze, że decydenci w prawniczych samorządach zaczynają to wreszcie rozumieć. Źle, że nie wszyscy.
– Mam negatywne zdanie o punktach – uważam, że to system oparty na braku wiary w chęć samodokształcania się – mówi radca prawny Sławomir Paruch. – Przez pierwsze lata on jeszcze działał, ale ostatnio widać, że przestał, bo zniszczyła go ludzka tendencja do szukania metod optymalizacji. Jestem za zniesieniem punktów, by każdy radca sam musiał dokonać wyboru – czy chce się doszkalać i być dalej atrakcyjny dla klientów, czy też poddać się intelektualnemu zwapnieniu, robiąc wstyd sobie i zawodowi, który wykonuje – dodaje.
Absurdy i niejasności
Marcin Sala-Szczypiński wskazuje, że problem był wielokrotnie sygnalizowany przez radców prawnych, i wskazuje mankamenty systemu.