Rz: Wczoraj cała Polska zobaczyła, jak dość młody adwokat wykłada 300 tys. złotych kaucji, by jego klientka – była posłanka, podejrzana o przestępstwa korupcyjne – nie trafiła do aresztu. Nie obawia się pan, że stanie się to potwierdzeniem stereotypu adwokatury, która i tak nie ma zbyt dobrej prasy?
Jerzy Naumann: Wyrażam nadzieję, że niefortunne zachowanie jednego adwokata nie stanie się pretekstem do uogólniania i przenoszenia krytycznej oceny na całe środowisko adwokackie. Poważny problem dla adwokatury byłby dopiero wówczas, gdyby większość adwokatów uważała opisane postępowanie za normalne i dopuszczalne. A tak nie jest.
Nie pytam o prawo, gdyż pozwala ono na wpłatę kaucji przez krewnych i znajomych podejrzanego. Pytam o etykę. Czy musi to robić adwokat obrońca?
Z punktu widzenia prawa obojętne jest, kto wykłada pieniądze na kaucję. Może to zrobić także obrońca, ale po pierwsze powstaje pytanie, jaka towarzyszy temu motywacja. A po drugie – czy robi to dla klienta, czy też po to, aby uzyskać rozgłos.
A gdyby wyłożył takie pieniądze za szefa gangu?