Reklama

Adwokat jest obrońcą, a nie dobrym wujkiem

Bronimy prawa, broniąc człowieka. Tu nie ma miejsca ani na prezenty, ani na kredytowanie którejkolwiek ze stron – przekonuje znany adwokat Jerzy Naumann w rozmowie z Markiem Domagalskim

Aktualizacja: 28.11.2007 08:54 Publikacja: 28.11.2007 00:01

Adwokat jest obrońcą, a nie dobrym wujkiem

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Wczoraj cała Polska zobaczyła, jak dość młody adwokat wykłada 300 tys. złotych kaucji, by jego klientka – była posłanka, podejrzana o przestępstwa korupcyjne – nie trafiła do aresztu. Nie obawia się pan, że stanie się to potwierdzeniem stereotypu adwokatury, która i tak nie ma zbyt dobrej prasy?

Jerzy Naumann: Wyrażam nadzieję, że niefortunne zachowanie jednego adwokata nie stanie się pretekstem do uogólniania i przenoszenia krytycznej oceny na całe środowisko adwokackie. Poważny problem dla adwokatury byłby dopiero wówczas, gdyby większość adwokatów uważała opisane postępowanie za normalne i dopuszczalne. A tak nie jest.

Nie pytam o prawo, gdyż pozwala ono na wpłatę kaucji przez krewnych i znajomych podejrzanego. Pytam o etykę. Czy musi to robić adwokat obrońca?

Z punktu widzenia prawa obojętne jest, kto wykłada pieniądze na kaucję. Może to zrobić także obrońca, ale po pierwsze powstaje pytanie, jaka towarzyszy temu motywacja. A po drugie – czy robi to dla klienta, czy też po to, aby uzyskać rozgłos.

A gdyby wyłożył takie pieniądze za szefa gangu?

Reklama
Reklama

Ocenianie sylwetki moralnej obrońców przez pryzmat oceny ich klientów uważam za okropny błąd. Jednak sytuacja, w której adwokat wpłaca kaucję w zamian za wolność klienta ze świata zorganizowanej przestępczości, byłaby jeszcze bardziej dwuznaczna i jeszcze bardziej niedopuszczalna.

Zgodnie z zasadami etyki adwokackiej „adwokat nie powinien dopuszczać do sytuacji, która uzależniałaby go od klienta” (§ 52). Zdarzają się wypadki, że adwokat wykłada za klienta 1000 zł, by chwilowo mu pomóc. Niech pan jednak nie mówi, że wyłożenie 300 tys. zł nie uzależnia.

Tu nawet nie chodzi w pierwszej kolejności o przepis zabraniający popadania przez adwokata w zależność od własnego klienta. W kodeksie etyki adwokackiej mamy wyraźny nakaz unikania publicznego demonstrowania osobistego stosunku do klienta. W tym ujęciu nawet udzielenie materialnego wsparcia w rozsądnej wysokości musi pozostać między adwokatem a klientem. Natomiast proszę mi pozwolić nie odpowiadać na pytanie, co myślę o „pomocy” idącej w setki tysięcy złotych. Usprawiedliwiam się stopniem zażenowania.

Chodzi o czyste sytuacje? By rola adwokata nie zacierała się z rolą pomocnika oskarżonego?

Chodzi o to, aby adwokat pamiętał o swojej roli. Adwokat jest obrońcą, a nie dobrym wujkiem ani też kimś, kto wchodzi w skórę swego klienta. Bronimy prawa, broniąc człowieka. Tu nie ma miejsca ani na prezenty, ani na kredytowanie którejkolwiek ze stron. Chodzi też o to, aby adwokat uczciwie konkurował na rynku ze swymi kolegami adwokatami. To niezmiernie ważny element utrzymania standardów, bo tylko za ich pomocą możemy się obronić przed wolnoamerykanką. Tam, gdzie zaczyna się wolnoamerykanka, kończy się adwokatura.

A wie pan, co usłyszałem od doświadczonego działacza samorządu adwokackiego? Boję się, co ludzie o nas pomyślą: że adwokaci siedzą na forsie, nie muszą zajmować się obroną, ale działalnością parabankierską. Wiem, że wielu adwokatów odczuwa niesmak. Dla innych była to demonstracja, trochę polityczna i ocierająca się o reklamę.

Reklama
Reklama

Wolę martwić się o standardy zachowań zawodowych, niźli żywić obawę o to, co inni o nas, adwokatach, pomyślą.

Ale obraz adwokata to nie tylko zmartwienie korporacji. Jego potknięcia czy wpadki podkopują wiarę w prawników, w cały wymiar sprawiedliwości.No i właśnie dlatego martwi, gdy natykamy się na przypadki odejścia od akceptowanych norm postępowania.

Kiedy odstępstwo od zasad zaczyna się traktować jako coś normalnego, szkodzi się wszystkim. W takich szarych przypadkach nikomu nie powinno być do twarzy, zwłaszcza adwokatowi. Dlaczego? Dlatego, że szarym ludziom się nie ufa.

Proszę mi pozwolić nie odpowiadać na pytanie, co myślę o „pomocy” idącej w setki tysięcy złotych

Jerzy Naumann jest prezesem Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury

Rz: Wczoraj cała Polska zobaczyła, jak dość młody adwokat wykłada 300 tys. złotych kaucji, by jego klientka – była posłanka, podejrzana o przestępstwa korupcyjne – nie trafiła do aresztu. Nie obawia się pan, że stanie się to potwierdzeniem stereotypu adwokatury, która i tak nie ma zbyt dobrej prasy?

Jerzy Naumann: Wyrażam nadzieję, że niefortunne zachowanie jednego adwokata nie stanie się pretekstem do uogólniania i przenoszenia krytycznej oceny na całe środowisko adwokackie. Poważny problem dla adwokatury byłby dopiero wówczas, gdyby większość adwokatów uważała opisane postępowanie za normalne i dopuszczalne. A tak nie jest.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Sędzia Maciej Nawacki nakłada grzywnę za wniosek o wyłączenie neo-sędziego
Opinie Prawne
Sędzia Mariusz Ulman: Zostałem nazwany debilem, gnojem, hyclem
Sądy i trybunały
Spór o rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Prezes SN: ja to rozstrzygnę
Sądy i trybunały
Manowska zawiadamia prokuraturę. Chodzi o działania Żurka wobec SN
Spadki i darowizny
Ten rodzaj testamentu jest niebezpieczny. Pokazują to wyroki Sądu Najwyższego
Reklama
Reklama