[b]Co się stanie, gdy Trybunał Konstytucyjny uzna, iż rzecznik praw obywatelskich ma rację i adwokaci nie muszą obowiązkowo należeć do samorządu?[/b]
[b]Joanna Agacka-Indecka:[/b] Nie jestem zdolna dzisiaj przewidzieć werdyktu TK. Przyjmuję jednak, że art. 17 konstytucji uzasadnia istnienie władzy samorządowej, której powinnością jest egzekwowanie standardów wykonywania zawodu zaufania publicznego. Gwarantem skuteczności tej egzekucji jest przymusowe członkostwo adwokatów w samorządzie. Jeśliby adwokaci mogli pozostawać poza nim, to alternatywne mechanizmy nadzoru musiałoby stworzyć państwo. Wtedy jednak znacznie ograniczona zostałaby niezależność zawodu. A jeśli adwokat ma reprezentować obywatela wobec organów państwa, to musi być niezależny. Mam nadzieję, że TK dostrzeże te związki i nie podzieli racji rzecznika.
[b]Gdyby samorząd nie był obligatoryjny, adwokaci wypisaliby się z niego grupowo?[/b]
Takie przypadki zapewne by się zdarzały, bo niektórych kusi liberalny rynek. Ich zdaniem taka właśnie swoboda rynkowa mogłaby przynieść im większe zyski. Ale można przy tym zgubić to, co jest istotne, czyli dbałość o poziom wykonywania zawodu.
Rynek na pewno nie może być jedynym regulatorem usług prawnych. Profesje prawnicze mają określone przywileje, np. prawo do zachowania tajemnicy zawodowej czy immunitet wolności słowa na sali sądowej, które stanowią dla obywatela gwarancje ochrony jego praw – obrony bez strachu i obawy. Równowagą dla adwokatów są obowiązki wypływające z etyki zawodowej, które musimy – jako samorząd – egzekwować.