W wymiarze sprawiedliwości etyka jest wszystkim

Adwokatura to sposób zarabiania na życie. Ale tam, gdzie zaczyna rządzić wyłącznie pieniądz, kończy się adwokatura, a zaczyna jej karykatura – mówi adwokat Jerzy Naumann, prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego NRA

Publikacja: 08.06.2009 07:35

W wymiarze sprawiedliwości etyka jest wszystkim

Foto: Fotorzepa, MS Magdalena Starowieyska

[b]Jeden z zatroskanych o kondycję swojej korporacji adwokatów powiedział mi, że wpadka warszawskiej palestry, aresztowanie trzech jej członków (i zapowiadane przesłuchania następnych) o tyle go cieszą, że może to będzie wstrząs i wstęp do tego, by wzięto się do takich wybryków.[/b]

[b]Jerzy Naumann:[/b] Problem jest skomplikowany. Proszę zważyć, że samorząd adwokacki nie jest wyposażony w instrumenty pozwalające na aktywne zwalczanie patologii. Nie mamy tu na myśli zwykłych przewinień dyscyplinarnych, bo z nimi umiemy sobie poradzić. Chodzi o prawdziwą patologię, która polega na wykorzystywaniu możliwości, jakie daje wykonywany zawód i towarzyszące mu gwarancje do prowadzenia działalności de facto sprzecznej z prawem, w tym popadania w konflikt z prawem karnym.

[b]

Czy chce pan powiedzieć, że palestra jest bezsilna w obliczu takich zagrożeń?[/b]

Od bardzo dawna towarzyszy mi myśl, że ktoś, kto nosi chlubny tytuł adwokata, a dopuszcza się przestępstw, nie jest adwokatem – jest przestępcą, który schronił się w adwokaturze, że znalazł się w niej przez pomyłkę. Adwokatura to jest taki stan, tak jak stan sędziowski, w którym prowadzenie działalności pozostającej w konflikcie z prawem jest sprzeczne z najbardziej elementarnymi cechami zawodu. W obydwu wypadkach występuje element powołania, poczucie, że nie tylko wykonuje się zawód, ale też, że pełni się ważną społecznie funkcję. Nie wstydzę się sformułowania o realizowaniu misji, bo poczucie, że się idzie z pomocą potrzebującemu, bądź też – w wypadku sędziów – że się wymierza sprawiedliwość, jest szczególną „wartością dodaną” na rzecz całej społeczności. Praca pozbawiona tych elementów byłaby bezduszną rutyną.

[b]Czy pan aby nie ucieka od tematu? Co to ma wspólnego z bezsilnością adwokatury wobec patologii?[/b]

Nie bez przyczyny odwołuję się do etyki jako podstawowego regulatora zachowań członków palestry. Zważywszy na specyfikę zawodu adwokata etyka postępowania jest podstawowym warunkiem jego właściwego wykonywania. Samorząd, także jego pion dyscyplinarny, nie ma instrumentów o zabarwieniu policyjnym – nikt nie jest władny zarządzać przeszukań kancelarii, wertowania akt, przepytywania o kontakty z klientami, badania, czy przy okazji udzielenia zlecenia na prowadzenie sprawy nie występują jakieś dodatkowe ustalenia, które np. naruszają prawo karne. Samorząd to nie policja czy prokuratura. To oznacza także, że musimy polegać bardziej na krzewieniu etyki zawodowej, by uchronić środowisko od infiltracji przez osoby z marginesu przestępczego, niż na „braniu się do wybryków”, jak to pan redaktor określił.

[b]A rzecznik dyscyplinarny? [/b]

Rzecznik dyscyplinarny nie wszczyna postępowań na podstawie korytarzowych plotek, bo ktoś coś o kimś powiedział; tak samo jak prokurator. Niezbędne jest doniesienie albo dowód lub poszlaka. Z tych przyczyn w grubych sprawach samorząd może rozpocząć działania, gdy ruszy prokuratura czy media ujawnią poważne fakty. Ostatnio mieliśmy z tym właśnie do czynienia w sprawie fałszowania dokumentacji lekarskiej i pion dyscyplinarny zadziałał wręcz wzorcowo.

[b]W tej sprawie zdziwiło mnie nie tyle to, że preparowano lewe zwolnienia, ile kwoty, jakie płacono. Paradoksalnie może to oznaczać, że ten proceder nie jest masowy. [/b]

Poznanie szczegółów dopiero przed nami. Znam doniesienia mediów, ale wolę poczekać z oceną na fakty procesowe. Generalnie jest tak, że w naturze obowiązuje prawo utrzymania proporcji. Mała łapówka za małą sprawę, wielka – za wielką. Oczywiście wolałbym, żeby ani w wielkich, ani w małych nie było łapówek.

[b]A może wyrosły nam osoby czy nawet środowiska, które wyłożą każde pieniądze, byle nie pójść do więzienia. Albo nawet zademonstrować społeczeństwu: patrzcie, na nas nie ma silnych.[/b]

Zgadzam się: rzeczywistość to listonosz przynoszący wiadomości – raz dobre, raz złe. Pieniądz służy dobrej lub złej sprawie, zależnie od ręki, w jakiej się znajdzie. Marna ręka użyje pieniądza do złych celów. Zły, bogaty człowiek używa pieniądza jak broni, którą pokazuje, że to on jest górą. Tak było, jest i będzie.

[b]Do łapówki trzeba jednak dwóch stron. Jak pan sądzi, co sprawia, że adwokaci, którzy połowę życia poświęcili na zdobycie pozycji zawodowej, ryzykują ją dla pieniędzy?[/b]

Magia pieniądza. Wyłącznie to. Obecnie pieniądz tak bezgranicznie rządzi życiem i światem, że ma siłę przyciągania, jak nigdy dotąd. Historycy pewnie mnie zganią za niewiedzę, ale mówię tu o globalizmie wszechwładzy pieniądza. Przestaje być ważne, czy to pieniądz dobry, czy zdobyty nieuczciwie. Skoro mamona stała się bogiem, nie dziwi to, że dla niektórych pozycja zawodowa i dorobek straciły jakiekolwiek znaczenie. Oni myślą: znaczę tyle, ile mam pieniędzy. Z takim podejściem bycie adwokatem ocenia się przez ilość zgarniętych pieniędzy. Nie dziś przecież nakręcono film „Wszystko na sprzedaż”.

[b]Czy zatracili oni w ogóle adwokacki etos?[/b]

Adwokatura jest powiązana z pieniądzem, bo to sposób zarabiania na życie. Ale tam, gdzie zaczyna rządzić wyłącznie pieniądz, kończy się adwokatura, a zaczyna jej karykatura. Za pieniądze można sprawę załatwić albo prowadzić. Adwokatura polega na prowadzeniu spraw, a nie na ich załatwianiu.

[b]

Jak słucham w sądzie młodych prawników, którzy mówią, że nie przyszli po sprawiedliwość, tylko wygrać sprawę, a na pytanie, po której są stronie, odpowiadają, że po słusznej, to nie chce mi się z nimi więcej rozmawiać. Czy ten cynizm musi być już w młodym prawniku?[/b]

Trudno nieraz odróżnić, gdzie kończy się zdrowa ambicja, a zaczyna niezdrowa chciwość. Ja się panu nie dziwię, bo mnie się też nie chce rozmawiać z kimś, kto głupio gada. Niestety, cynizm jest takim samym nowotworem zagrażającym adwokatowi, jak u sędziego demoralizacja postępująca wraz z poczuciem władzy. Jeśli w pańskim pytaniu jest zawarta prośba o radę, to proszę bardzo: niech pan z nimi więcej nie gada. Szkoda czasu. Prędzej czy później czas im będzie musiał poświęcić rzecznik dyscyplinarny.

[b]Od cynizmu, wygodnictwa, a nawet pazerności do przestępstwa droga jednak daleka. Może rozpowszechniło się przekonanie, także w pańskiej profesji, że możliwa jest wina bez kary, łapówka bez więzienia?[/b]

Proszę wybaczyć, ale oceniam to inaczej. Cynizm i wygodnictwo to bakterie, które szybko rozpoczynają procesy gnilne. Ofiarą ich pada morale. Tak wiele się zmienia, ale na szczęście jedno nie: dobro pozostaje dobrem, zło – złem. Mimo całej wszechogarniającej relatywizacji, próby wzruszenia wartości podstawowych, nie tylko zresztą w etyce, nadal na szczęście odruchowo i nieomylnie odróżniamy dobro od zła. Przyswajamy sobie zależność, że złu należy się sprawiedliwa kara. Nie sądzę, aby rozumienie tych zależności w środowisku adwokackim było odmienne.

[b]Sam pan kiedyś powiedział, że wytrawny adwokat w sprawie karnej umie przewidzieć rozumowanie i ruchy sędziego i może tak pokierować postępowaniem, że wybroni klienta przynajmniej z najcięższego zarzutu. I że jest to niebezpieczeństwo dla adwokatów, dla ich sumienia. [/b]

Adwokat to strażnik prawa. Jeżeli zatem samo prawo, a więc ustawodawca, a więc naród, ustanawia określone zasady prowadzenia procesu sądowego, to pilnowanie i egzekwowanie gwarancji danej przez prawo nie jest wykroczeniem adwokata, lecz jego powinnością. Konflikt sumienia pojawia się wówczas, kiedy adwokat, zamiast służyć prawu, zaczyna służyć złu. Chodzi o to, że prawo dało także złym ludziom określone gwarancje. Adwokat ma problem, gdy mu się te sprawy pomylą. Dobrym prawem samorządu adwokackiego jest wpierw pokazać takiemu zagubionemu globus, a jeśli tej lekcji nie odrobi, pożegnać go bez żalu.

[b]Jednak adwokat nie jest dla siebie czy nawet klienta ani dla samorządu. Stanowi element wymiaru sprawiedliwości.[/b]

To prawda. Ma swój udział w skomplikowanym procesie wymierzania sprawiedliwości. Ale wymiar sprawiedliwości obejmuje też naprawianie pomyłek sądowych. Taką omyłką może być także ktoś, kto nie powinien być adwokatem. Wydalając taki ułomek z adwokatury, samorząd wyświadcza przysługę wszystkim wyżej wymienionym, z wymiarem sprawiedliwości na czele.

[b]Złamana jedna czy druga kariera adwokacka mniej martwi, martwi zagrożenie dla sądownictwa – ta wiedza i władza prawników. Jak się przed nią zabezpieczyć?[/b]

O rety! Funduje mi pan tym pytaniem wyprawę z motyką na słońce, zostanę odsądzony od czci i wiary.

[b]Jest pan prezesem sądu adwokackiego, nie ucieknie pan…[/b]

Nie umykam, tylko wiem, że wszystko, co w tej sprawie zostanie powiedziane, i tak będzie przetłumaczone na opak, gdyż słowom adwokata z założenia przypisuje się odmienne, ukryte intencje. Niektórzy dotknięci są ułomnością sądzenia innych według siebie.

[b]Na szczęście nie wszyscy.[/b]

Dobrze… Społeczeństwu, klienteli oraz wymiarowi sprawiedliwości zagraża program realizowany przez drugiego z kolei premiera oraz trzeciego z kolei ministra sprawiedliwości, którzy dążą do wprowadzenia do procesu wymierzania sprawiedliwości ludzi niesprawdzonych, nieprzygotowanych, w znacznym procencie przypadkowych. Mówię to z przykrością, gdyż program ten nie wzmacnia państwa polskiego, lecz je osłabia. Osłabianie władzy sądowniczej jest osłabianiem polskiej demokracji. Nie ma najmniejszej różnicy między tym, kiedy niewłaściwy człowiek zostaje sędzią, adwokatem czy prokuratorem. Każde z tych personalnych potknięć osłabia całą strukturę.

[b]Co to znaczy niewłaściwy człowiek?[/b]

Wiedzę łatwo uzupełnić: jeden, drugi komentarz, jakaś monografia, trochę orzecznictwa i gotowe. Ale co zrobić, kiedy mamy do czynienia nie z deficytem wiedzy, lecz z deficytem morale? Czy etyki można się nauczyć? Nie. Albo się owo etyczne DNA ma w sobie, albo ruina. Tak więc wszelkie rządowe programy, aby pomijać kamień węgielny etyki zawodowej, są destrukcyjne.

[b]Surowa ocena.[/b]

Bo w wymiarze sprawiedliwości etyka jest wszystkim. Bez niej cała reszta nie ma żadnego znaczenia. Nie będzie sprawiedliwości, jeżeli sędzia oraz adwokat nie sprostają wyzwaniom, jakie przed nimi stawia etyka zawodowa.

[link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/06/08/w-wymiarze-sprawiedliwosci-etyka-jest-wszystkim/]Skomentuj ten artykuł[/link]

[b]Jeden z zatroskanych o kondycję swojej korporacji adwokatów powiedział mi, że wpadka warszawskiej palestry, aresztowanie trzech jej członków (i zapowiadane przesłuchania następnych) o tyle go cieszą, że może to będzie wstrząs i wstęp do tego, by wzięto się do takich wybryków.[/b]

[b]Jerzy Naumann:[/b] Problem jest skomplikowany. Proszę zważyć, że samorząd adwokacki nie jest wyposażony w instrumenty pozwalające na aktywne zwalczanie patologii. Nie mamy tu na myśli zwykłych przewinień dyscyplinarnych, bo z nimi umiemy sobie poradzić. Chodzi o prawdziwą patologię, która polega na wykorzystywaniu możliwości, jakie daje wykonywany zawód i towarzyszące mu gwarancje do prowadzenia działalności de facto sprzecznej z prawem, w tym popadania w konflikt z prawem karnym.

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara