Większość województw nie udzieli pomocy turystom, gdy ich biuro ogłosi upadłość.
– Klient zostanie pozostawiony sam sobie. Nie dość, że będzie musiał zapłacić za swój powrót, to jeszcze uregulować rachunek w hotelu, choć kupując wycieczkę, zapłacił już przecież za noclegi – ostrzega prof. Hanna Zawistowska z Katedry Turystyki SGH.
Wszystko przez niejasne przepisy ustawy o usługach turystycznych. Przewiduje ona, że powrót do kraju organizuje marszałek województwa, w którym zarejestrowane jest biuro. „Rz" sprawdziła jednak, że aż sześciu marszałków nie zamierza sprowadzać klientów firm, które zbankrutują. Pomocy nie udzielą województwa: łódzkie, warmińsko-mazurskie, pomorskie, dolnośląskie, opolskie i lubuskie.
Marszałkowie siedmiu województw, zgodnie z interpretacją resortu turystyki, zorganizują powrót do kraju, ale tylko jeśli wystarczy środków z wykupionej przez biuro gwarancji. To rodzaj zabezpieczenia na wypadek upadłości, z którego finansowany jest m.in. transport turystów, jeśli biuro nie jest w stanie go zapewnić. Ograniczanie przez te województwa pomocy tylko do wysokości środków z gwarancji oznacza, że część turystów może się nie załapać na darmowy samolot. Będzie tak w przypadku biur podróży z woj.śląskiego, małopolskiego, zachodniopomorskiego, mazowieckiego, podlaskiego, podkarpackiego i lubuskiego.
– Jeśli na opłacenie transportu nie wystarczy dla części turystów środków z gwarancji, pomoc musi zostać udzielona przez konsulat – tłumaczy wiceminister sportu i turystyki Katarzyna Sobierajska.