Niespodziewanie rząd zdecydował we wtorek, że płaca minimalna od stycznia 2023 r. ma wynosić 3490 zł, a od lipca 3600 zł. Tymczasem w projekcie rozporządzenia dyskutowanego jeszcze na chwilę przed posiedzeniem Rady Ministrów była mowa o – odpowiednio – 3383 zł i 3450 zł.
– Takie decyzje rządu są dużym zaskoczeniem i złym sygnałem dla gospodarki – komentuje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Czytaj więcej
Administracyjnie ustalana płaca minimalna od lipca 2023 r. ma wynosić 3600 zł wobec 3010 zł w tym roku. Koszty poniosą pracodawcy. – To dolewanie oliwy do inflacyjnego ognia – alarmują eksperci.
Praca musi się opłacać
Płacowe minimum na poziomie 3600 zł brutto oznacza, że będzie to podwyżka o niemal 20 proc. w porównaniu z 2022 r. i o 105 proc. w porównaniu z 2015 r. Z kolei rządowi eksperci wyliczyli, że wzrost płacy netto, czyli to, co trafia do kieszeni pracujących, wyniesie aż 111 proc. w okresie 2015–2023.
Premier podkreśla, że polska gospodarka już nie konkuruje niskimi wynagrodzeniami. – Konkuruje coraz lepszymi wysokimi technologiami i produktywną pracą, która ma się ludziom opłacać – mówił Mateusz Morawiecki.