Pomniki smoleńskie poróźniły Polaków

W wielu miastach trwają spory o uczczenie ofiar katastrofy. Ostatni konflikt wybuchł w Świdnicy

Publikacja: 19.02.2011 01:42

Tylko w Białymstoku udało się bez waśni postawić pomnik. Na zdjęciu monument przy kościele Świętego

Tylko w Białymstoku udało się bez waśni postawić pomnik. Na zdjęciu monument przy kościele Świętego Rocha święci 16 stycznia bp Antoni Dydycz. fot. bogusław florian skok

Foto: Fotorzepa

Część mieszkańców zbiera pieniądze na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, a inni w tym czasie zbierają podpisy pod petycją do prezydenta miasta, by nie pozwolił na ustawienie monumentu. Gdzie tak jest? W Świdnicy.

Pomysł ustawienia pomnika forsuje tam radny PiS Krzysztof Lewandowski jako przedstawiciel komitetu skupiającego sympatyków tej partii i środowiska katolickie. Chcą, by na placu, który tuż po tragedii rada miejska nazwała placem Lecha Kaczyńskiego, stanął też monument. – Obecnie chcemy upamiętnić wszystkie ofiary katastrofy – tłumaczy Lewandowski. – Wcześniej wstrzymywaliśmy się, bo nie chcieliśmy, by inicjatywę potraktowano jako element kampanii w wyborach prezydenckich i samorządowych.

[srodtytul]“Eskalacja smoleńska”[/srodtytul]

Granitowe 4-metrowe skrzydło, z którego wyrasta krzyż, za darmo wykona miejscowy rzeźbiarz. Lewandowski obliczył, że koszt pomnika nie przekroczy 5 tys. zł. Złożą się na to ci mieszkańcy, którzy pomysł popierają.

Ale inicjatywa nie wszystkim się podoba. Dlaczego?

– Najpierw plac, potem miała być tablica, a teraz monument – wylicza inny świdnicki radny Rafał Ząbczyk (PO). – Chcę zastopować tę eskalację smoleńską. Nie może być tak, że jakaś opcja występuje w imieniu całej społeczności.

Ząbczyk ogłosił na jednym z portali społecznościowych, by ci, którzy nie chcą pomnika, zademonstrowali to na skwerze.

W czwartkowe popołudnie zjawiło się tam kilkadziesiąt osób. Zebrano ok. 80 podpisów pod petycją do prezydenta miasta w tej sprawie.

Prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek w kwestii pomnika wypowiada się wstrzemięźliwie. – Inicjatorzy powinni wziąć na siebie nie tylko finansowanie budowy, ale również przekonanie do swego pomysłu mieszkańców – sugeruje.

– Mamy demokrację przedstawicielską, a nie sondażową – krzywi się na to Lewandowski, który uważa, że właściwym miejscem do rozmowy o pomniku jest rada miejska. I nie sądzi, by odrzuciła ona pomysł komitetu budowy pomnika. – Jej skład jest podobny do tego, który jednogłośnie zaakceptował nazwanie placu imieniem Lecha Kaczyńskiego – mówi. Odrzuca argument oponentów, że wystarczy pomnik w Warszawie, bo tragedia w Smoleńsku nie ma żadnego związku ze Świdnicą. – Tu też jest Polska – podkreśla.

Artysta zdąży zakończyć pracę nad pomnikiem, zanim projektem uchwały zajmą się radni. – Z wnioskiem musimy poczekać, aż opadną emocje, na 10 kwietnia raczej nie zdążymy – przyznaje radny Lewandowski. Przed 10 kwietnia z pewnością nie zapadnie decyzja dotycząca kolejnego pomnika w Warszawie (jeden stanął już na Powązkach).

[srodtytul]W stolicy sondowanie, w Człuchowie gorąco[/srodtytul]

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) uznała, że zanim samorządowcy odbędą debatę i podejmą decyzję, najpierw mieszkańcy stolicy powinni wypowiedzieć się na ten temat w sondażu. W maju, w ramach badań “Barometr Warszawy”, urząd zapyta ich, czy chcą pomnika ofiar w centrum miasta. Wyniki mają być znane w czerwcu.

Jedną tablicą uczczono już też ofiary katastrofy w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Stało się to z inicjatywy abp. Sławoja Leszka Głódzia. Też nie obyło się bez zgrzytów, bo część historyków sztuki kontestowała formę pomnika w liście otwartym do metropolity, a przewodniczący Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków zrezygnował nawet z funkcji.

Z powodu pomnika smoleńskiego wrze też w pomorskim Człuchowie. Tydzień temu miejscowe środowisko PiS zaproponowało ustawienie obelisku z tablicą na placu Bohaterów. Ale z nazwiska wymieniono tylko parę prezydencką. Sesję rady, na której poruszona zostanie ta sprawa, zaplanowano na 23 lutego. Przewodnicząca człuchowskiej rady Maria Danuta Kordykiewicz już zapowiedziała, że pośpiech w tym wypadku jest niewskazany, a 10 kwietnia (inicjatorzy w tym dniu chcieli odsłonić obelisk) nie powinien determinować podjęcia decyzji. Jej zdaniem poważną przeszkodą są też błędy stylistyczne i ortograficzne w proponowanym napisie na tablicy.

W Szczecinie o pomniku przed rocznicą katastrofy nawet się nie wspomina. Jednak nie dlatego, że takiego pomysłu nie ma. – Od pierwszego dnia po tragedii uważamy to za oczywiste – mówi Leszek Dobrzyński, szef lokalnego PiS. – Ale przewidując zorganizowany opór tych, którzy najchętniej zapomnieliby o Smoleńsku, uznaliśmy, że zanim zaczniemy mówić o pomniku, trzeba trochę czasu na otrzeźwienie.

Radnych już poróżnił plac Zgody, który na wniosek rajców PiS miał być przemianowany na Poległych w Katastrofie Smoleńskiej. Samorządowcy PO i SLD najpierw odrzucili słowo “polegli”. Potem nazwę “ofiar katastrofy smoleńskiej” nadano niedużemu rondu. Zanim miejskie służby zawiesiły tam tablice z nową nazwą, radni PiS powiesili już własne, ręcznie wykonane.

[srodtytul]Nocna tablica w Lubartowie [/srodtytul]

W Lubartowie też zwolennicy upamiętnienia ofiar wzięli sprawy w swoje ręce. W czerwcu ubiegłego roku ktoś nocą powiesił tablicę na placu w centrum miasta.

Burmistrz uznał, że tablica zawisła bez wymaganego pozwolenia. Została więc zdemontowana, a policja rozpoczęła poszukiwania. Sprawcy jednak nie znaleźli i sprawę umorzono.

Wtedy do burmistrza zgłosił się Józef Krzyszczak, ówczesny radny sejmiku wybrany z listy Samoobrony. Przyznał, że to on ustawił tablicę. – Taki już jestem. Czułem, że trzeba było zostawić jakiś lokalny ślad po tej tragedii, bo władza, której bliżej było do PO, nie kwapiła się, by upamiętnić ofiary katastrofy – tłumaczy “Rz” Krzyszczak.

Sąd Rejonowy w Lubartowie uznał, że Krzyszczak popełnił wykroczenie, ale działał ze szlachetnych pobudek i odstąpił od wymierzenia mu kary.

A Krzyszczak na wykupionej na lubartowskim cmentarzu parceli postawił nową tablicę. – Ta druga to nawet jest ładniejsza – uważa.

[srodtytul]Dlaczego się kłócą[/srodtytul]

Prof. Jacek Kurzępa ze Szkoły Głównej Psychologii Społecznej we Wrocławiu nie ma wątpliwości, że konflikty w miastach na tle tej sprawy to wyraźny efekt zjawiska tzw. niedonoszonej żałoby.

– A zbyt szybkie przeniesienie tragedii z wymiaru czysto ludzkiego do politycznego dodatkowo wzmogło w społeczeństwie niedosyt pożegnania – podkreśla prof. Kurzępa.

Według niego konflikt o pomniki ofiar to również zderzenie cywilizacyjne. – Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy pomników w gruncie rzeczy dbają o godną pamięć ofiar katastrofy, ale rozumieją ją inaczej – uważa profesor. – Stawianie monumentów dla jednych jest dopełnieniem tradycji, kultywowanej od dziada pradziada, wewnętrzną potrzebą wspominania zmarłych. Dla przeciwników to z kolei tylko puste gesty, rytuał bez wewnętrznego przeżycia.

Są jednak miejsca, gdzie ofiary udało się upamiętnić bez kłótni. Tak stało się w Białymstoku. Z inicjatywą postawienia monumentu wyszedł prezydent miasta Tadeusz Truskolaski. Szybciej swój pomysł zrealizowali jednak mieszkańcy i pomnik ufundowany ze składek stanął przy kościele św. Rocha. Nie chcąc dublować oddolnej inicjatywy, prezydent odstąpił od pierwotnych zamiarów i poparł działania mieszkańców.

Jak sprawnie załatwiać te sprawy, Polakom pokazali też Węgrzy. Latem ubiegłego roku w miejscowości Tatanabya stanął pierwszy na świecie pomnik poświęcony ofiarom katastrofy w Smoleńsku.

Na 10 kwietnia w Chicago przy pomniku Ofiar Katyńskich zaplanowano odsłonięcie specjalnej tablicy.

A w samym Smoleńsku do odsłonięcia takiego pomnika jeszcze daleka droga. Zdaniem ministra kultury konkurs na projekt nie zakończy się wcześniej niż w rocznicę katastrofy. – Razem z rosyjskim ministrem kultury Aleksandrem Awdiejewem uznaliśmy, że zbyt duży pośpiech w tej materii będzie oznaczać powstanie czegoś przypadkowego, nieadekwatnego – mówił w październiku Bogdan Zdrojewski.

Część mieszkańców zbiera pieniądze na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, a inni w tym czasie zbierają podpisy pod petycją do prezydenta miasta, by nie pozwolił na ustawienie monumentu. Gdzie tak jest? W Świdnicy.

Pomysł ustawienia pomnika forsuje tam radny PiS Krzysztof Lewandowski jako przedstawiciel komitetu skupiającego sympatyków tej partii i środowiska katolickie. Chcą, by na placu, który tuż po tragedii rada miejska nazwała placem Lecha Kaczyńskiego, stanął też monument. – Obecnie chcemy upamiętnić wszystkie ofiary katastrofy – tłumaczy Lewandowski. – Wcześniej wstrzymywaliśmy się, bo nie chcieliśmy, by inicjatywę potraktowano jako element kampanii w wyborach prezydenckich i samorządowych.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!