Federacja Rosyjska wystawiła rachunek na 11 tys. dolarów po burdach w czasie Święta Niepodległości. MSZ odesłał go do stołecznego ratusza, a ten chce ponownie wysłać go do ministerstwa. Za to na odbudowę spalonej Tęczy już ruszyła publiczna zbiórka pieniędzy.
Podczas burd w czasie Marszu Niepodległości ucierpiała m.in. słynna instalacja na pl. Zbawiciela w stolicy oraz budka strażnika pod rosyjską ambasadą. Teraz okazało się, że kamienie, race i farba dosięgnęły też samego terytorium ambasady. Uszkodzony został m.in. daszek, ogrodzenie, wybite zostały trzy szyby w samochodach dyplomatów. Rosjanie wycenili straty i chcą zapłaty.
Pismo strony rosyjskiej trafiło do MSZ, a ten przekazał je władzom stolicy.
– Otrzymaliśmy je we wtorek – mówi „Rz" Bartosz Milczarczyk z warszawskiego ratusza. Dodaje, że miasto nie jest stroną w tej sprawie i nie może pokryć strat ambasady. – Sami jesteśmy poszkodowani – podkreśla.
Zapewnia, że ratusz może pomóc resortowi spraw zagranicznych, gdyby ten chciał wystąpić na drogę sądową przeciw organizatorom Marszu czy sprawcom uszkodzeń. – Mamy zapisy monitoringu, możemy je udostępnić – tłumaczy urzędnik.