Członkowie komisji wyborczych, którzy weryfikują listy poparcia dla kandydatów, odnajdują na nich sfałszowane podpisy osób zmarłych lub niefigurujących w spisie wyborców, skopiowane na ksero (nie zaś złożone osobiście), a nawet... swoje własne, choć zaklinają się, że ich nie składali. Tak zdarzyło się w dużych ośrodkach – w Warszawie, Olsztynie czy Szczecinie, jak i w mniejszych, w Zgierzu i Chojnicach.
Część spraw już wyjaśniają prokuratorzy.
„Przedziwna rzecz"
Wybory lokalne odbędą się 16 listopada. Komitety do ?7 października mogły zgłaszać kandydatów na radnych (a do najbliższego piątku mają na to czas w przypadku kandydatów na prezydentów, burmistrzów i wójtów).
Każdej liście, by została zarejestrowana, musi towarzyszyć odpowiednio dużo podpisów poparcia: od co najmniej 25 w przypadku list do rady gminy niebędącej miastem na prawach powiatu, przez 150 – do rady miasta na prawach powiatu po 300 – do sejmiku.
W Olsztynie na dwóch listach poparcia kandydatów na radnych, które złożył komitet ubiegającego się o reelekcję prezydenta tego miasta Piotra Grzymowicza, znaleziono nazwisko członkini miejskiej komisji wyborczej. – A ona takiego poparcia nie udzielała, dlatego zawiadomiliśmy prokuraturę o możliwości fałszerstwa w dokumentach wyborczych – mówi nam sędzia Anna Górczyńska, szefowa miejskiej komisji.