Jeśli porównywać oryginalność programów wyborczych przedstawionych przez największe siły, PiS nie może uznać supersoboty za udaną. Jarosław Kaczyński przedstawił długie, chaotyczne przemówienie, mylił popyt z podażą, jak wcześniej brutto z netto. Również zaproponowane przez niego konkrety zaskakiwały skromnością. Nie było przełomowego pomysłu, a nawet to, co przedstawiono jako nowe, trąciło myszką. Głoszenie tezy o konieczności odzyskania Polski po ośmiu latach u władzy brzmiało groteskowo i było brutalną autorecenzją rządów PiS.
Kaczyński mówił np. o 800+, które już jest uchwalone i wejdzie w życie bez względu na to, kto wygra wybory. Ujawniane zaś sukcesywnie w ostatnim tygodniu „konkrety” raczej obnażają klęski PiS. Nie potrafiąc wybudować nowych mieszkań, PiS zapowiedział modernizację bloków z wielkiej płyty. Nie potrafiąc skrócić czasu oczekiwania na wizytę u specjalistów, obiecał lepsze posiłki w szpitalach. Nie mogąc uporać się z wakatami w szkołach – w placówce, do której uczęszcza jedno z moich dzieci wciąż nie znaleziono matematyka – ani niskimi pensjami, zaproponował dofinansowanie wycieczek budujących narodową dumę. PiS wrócił też do pomysłu emerytur stażowych, które obiecał Solidarności Andrzej Duda w… 2015 r.
Czytaj więcej
Formacja Donalda Tuska odrobiła zadanie domowe w weekend, ale wcześniej kilka dni odpuściła. Czy znowu osiądzie na laurach i będzie czekać na marsz miliona serc?
To jednak nie oznacza, że ta sobota była dla PiS stracona. Wrzucenie pomysłu emerytur stażowych jest pomysłem na odgrzanie sporu o granicę wieku emerytalnego, o który PiS chce zapytać w referendum. Emocje społeczne są tu po stronie partii rządzącej, która ten wiek obniżyła, a nie PO, która go wcześniej podniosła. Wyborcy PiS nie oczekują też od Kaczyńskiego show, raczej zapewnienia, że po wyborach nic się nie zmieni. To on teraz gra na sentymencie, żeby było tak jak było. Jeśli ktoś po ośmiu latach rządów PiS popiera tę partię, to znaczy, że nie przeszkadzają mu błędy, afery i wszystko, co się tej władzy nie udało.
Na tym tle konwencja Platformy była znacznie bardziej konkretna. Ale można zapytać, dlaczego partia Donalda Tuska tak długo czekała z konkretami. W ostatnim czasie to PiS był w stanie narracyjnie dominować w kampanii. Pięć tygodni, które zostały do wyborów, to stosunkowo mało czasu na to, by do wszystkich wyborców dotrzeć z wyjaśnieniem, na czym polegają szczegóły 100 propozycji programowych Koalicji Obywatelskiej. Bez wątpienia jednak PO odbija jeden zarzut, który powtarzali krytyczni wobec tej partii komentatorzy – ten o bezideowość i brak programu.