Jeszcze dobrze nie skończyła się konwencja PiS w Końskich, a rządzący już zapowiedzieli kolejną. Co poszło nie tak?
Politycy PiS nie mają tęgich min po sobotnim wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, Elżbiety Witek, Mateusza Morawieckiego czy Pawła Kukiza. Pierwszy mylił się w swoich wypowiedziach, popadał w dygresje i aluzje, a konkrety które przedstawił są odgrzewanym kotletem. Marszałek Sejmu atakowała Platformę Obywatelską i próbowała przekonać Polaków, że to Donald Tusk jest autorem „piekła kobiet”, przemilczając, że to za rządów PiS były liczne czarne protesty i strajki kobiet. Szef rządu atakował swoje dawne środowisko liberałów, ściągając się już tylko z samym sobą na uwiarygodnienie się w elektoracie PiS. A były muzyk, czyli opolska jedynka PiS, chwalił imię Jarosława Kaczyńskiego, jako najbardziej słownego polityka, a jeszcze niedawno nazywał go nowym Jaruzelskim i zapowiadał się, że do PiS nie pójdzie. Trudno mówić o nowej energii po stronie PiS.
Czytaj więcej
Mimo że poparcie dla KO lekko spada, opozycja może liczyć na nieznaczną przewagę w liczbie mandatów nad PiS i Konfederacją. Partia Mentzena spada na piąte miejsce - takie wnioski płyną z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" i RMF FM.
Jarosław Kaczyński nie jest w dobrej formie. Nie tylko nie wyszedł spotkać się z mieszkańcami Końskich, ale też mówił o wszystkim i niczym, potykając się o własne słowa. Niektóre wypowiedzi były kabaretowe. Wicepremier zapowiedział: „Odbudujemy dawne kamienice, pałace, dwory, a nawet dworki, ale nie po to, by tam mieszkali dawni właściciele”.
Po ośmiu latach rządów swojej partii mówił też, że PiS chce… „odzyskać Polskę”. Wpadką było stwierdzenie, że „kobieta w ciąży też ma prawo do życia”. Z elementów programowych PiS uwagę przykuły jedynie emerytury stażowe, ale ten postulat też był już wcześniej wspominany.