Ktoś zaparkował hulajnogę na szczycie mostu w Krakowie. A dokładnie na jednym z pylonów kładki technologicznej, około 40 m nad ziemią. Było to w październiku 2025 r. Zdjęcie pojazdu z tak dużej wysokości wymagało akcji strażackiej. Przypuszcza się, że wyczynu nie dokonano w pojedynkę, bo jedna osoba nie byłaby w stanie sama wnieść hulajnogi na taką wysokość.
Przywłaszczenie rzeczy
Niecodzienny żart? Nietypowa instalacja artystyczna? Z prawnego punktu widzenia – czyn karalny. Przyjrzyjmy się hulajnodze. Nie należała do osoby, która umieściła ją na szczycie mostu. Hulajnoga nie jest po to, by wynosić ją na konstrukcyjny pylon na kładce wyłączonej z ruchu. Nie na to umawia się ktoś, kto wypożycza hulajnogę, by przemieścić się z miejsca na miejsce. Hulajnogą na pylon nie wjedziesz – musisz ją tam zanieść i jest to bardzo niebezpieczna czynność.
Ktoś zabrał cudzą hulajnogę, jak gdyby był jej właścicielem i mógł z nią robić, co chce. Kodeks karny nazywa to przywłaszczeniem. Żartowniś miał prawo użyć hulajnogi, by pojeździć. Nie miał jednak prawa wynieść nad powierzchnię ziemi. Nadużycie prawa użycia hulajnogi to przywłaszczenie cudzej rzeczy, o którym mowa w art. 284 kodeksu karnego i art. 119 kodeksu wykroczeń. W zależności od wartości hulajnogi, do kwoty 800 zł jej przywłaszczenie stanowi wykroczenie, ponad tę kwotę –przestępstwo.
Atak na mienie polegał także na tym, że hulajnoga została uczyniona niezdatną do użytku. Nikt nie mógł jej używać, gdy stała 40 m nad ziemią, a wspiąć się do niej można było tylko po wąskiej drabince. Uczynienie rzeczy niezdatną do użytku to przestępstwo określone w art. 288 k.k. i art. 124 k.w. To również typ przepołowiony kwotą 800 zł. W tym przypadku liczy się jednak wysokość wyrządzonej szkody, a nie wartość samej rzeczy, którą uczyniono niezdatną do użytkowania.
Hulajnoga nie na miejscu
Gdy opisałem sprawę na moim blogu Dogmaty Karnisty, jeden z czytelników zgłosił zastrzeżenia do takiej kwalifikacji prawnej zdarzenia. „Nie doszło tu do żadnego przywłaszczenia. Osoba, która tego dokonała, nie miała zamiaru włączenia jej do swojego majątku. Co jest konieczne, aby doszło do przywłaszczenia” – napisał. Z prawnokarnego punktu widzenia sytuacja jawi się jednak nieco inaczej. Sprawca włączył hulajnogę do składników majątku, gdy wnosił ją na szczyt pylonu. Zachował się tak, jakby był właścicielem, objął hulajnogę we władanie i zrobił z nią to, co chciał. A potem porzucił zgodnie ze swoją wolą. Spełnia to kodeksowe cechy objęcia rzeczy we władanie z pokrzywdzeniem prawowitego właściciela. Można to porównać do zjedzenia ciastka, które ktoś dał mi na chwilę, bym je potrzymał. Sprawca trzyma ciastko i w pewnym momencie decyduje, że je zje. Postąpienie z ciastkiem w taki sposób oznacza przejęcie go we władanie i zużycie rzeczy, jakby była jego własnością. Przywłaszczenie jak się patrzy!