Zielony zwrot w polskiej polityce

Choć ochrona środowiska naturalnego była jedynie drugorzędnym wątkiem kampanii wyborczej, to dla coraz większej grupy Polaków staje się priorytetem.

Publikacja: 29.11.2023 20:39

Piąta część lasów w Polsce ma zostać wyłączona spod gospodarki surowcowej. Jednak nie oznacza to jes

Piąta część lasów w Polsce ma zostać wyłączona spod gospodarki surowcowej. Jednak nie oznacza to jeszcze końca wycinek

Foto: Krzysztof Mystkowski/KFP/REPORTER

Renaturyzacja rzek i monitoring jakości płynącej w nich wody, wyłączanie znacznych obszarów leśnych z gospodarki surowcowej, przyspieszenie programów wymiany źródeł ciepła, program odnowy bagien czy zwiększanie powierzchni parków narodowych oraz tworzenie nowych – to tylko część zapowiedzi zawartych w umowie koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi oraz Lewicy.

Zapisy tego porozumienia są dosyć ogólnikowe, trudno zatem spodziewać się jasności co do szczegółów ich realizacji. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kwestie związane z ochroną środowiska naturalnego nie zostały wyliczone w dokumencie tylko po to, by odróżnić nową władzę od starej. Zaniedbywana bowiem przez lata przyroda w ostatnich latach była wręcz dewastowana: celowo lub przez kompletną obojętność.

Dewastacja rzek i lasów

Doskonale ilustruje to raport NIK dotyczące ubiegłorocznej katastrofy na Odrze. „Kluczowe organy administracji publicznej odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie katastrofy” – czytamy na stronach Izby. „Mimo że z nieznanych przyczyn w rzece pojawiły się tysiące martwych ryb, nie podjęto odpowiednich działań. Nie zapewniono wymaganego w takich sytuacjach skutecznego obiegu informacji. Nie uruchomiono także odpowiednich struktur zarządzania kryzysowego. W konsekwencji alerty ostrzegawcze i zakazy korzystania z Odry skierowano do ludności z co najmniej kilkunastodniowym opóźnieniem. Kryzys na Odrze obnażył brak należytej troski państwa o dobry stan wód” – opisuje NIK.

Oczywiście, wszystkie rządzące wcześniej gabinety nie przywiązywały uwagi do faktu, że w Polsce rzeki traktuje się przeważnie jako ogólnodostępny, darmowy ściek. Jednak to w ostatnich latach z obojętności uczyniono element polityki: choćby snując plany, by kosztem kilkudziesięciu miliardów złotych – „prostować” rzeki i uczynić z nich szlaki transportowe.

Nie inaczej było z lasami. Kilka spektakularnych konfliktów aktywistów ekologicznych z instytucjami odpowiedzialnymi za wycinkę, m.in. w Białowieży, dowiodło, że eksploatacja stała się priorytetowym zadaniem instytucji, które miały lasy przede wszystkim chronić – a obrona tej polityki ograniczyła się do negowania szkód dla środowiska, o jakich mówili ekolodzy.

„Wycięli w czasie swoich rządów 250 mln drzew” – rzucił swego czasu Donald Tusk o swoich politycznych adwersarzach. Cóż, choć to licencia poetica, gdyż informacje o wycięciach podaje się w milionach metrów sześciennych pozyskanego drewna, a nie w liczbie drzew – coś jest na rzeczy. Zarówno z oficjalnych danych, jak i szacunków naukowców wynikało do niedawna, że co roku pozyskuje się około 40 mln m sześc. drewna, co – według prof. Michała Żmihorskiego z Instytutu Biologii Ssaków PAN (cytowanego przez SmagLab) – odpowiada ok. 40 mln drzew.

A trend mierzony w mln m sześc. drewna był w ostatnich latach zwykle rosnący. Z danych Wielkoobszarowej Inwentaryzacji Stanu Lasów (WISL) wynika, że w latach 2018–2022 średnio pozyskiwano już ponad 52 mln m sześc. drewna. Jak zauważa Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, w tym samym czasie Lasy Państwowe informowały GUS o pozyskaniu ciut ponad 49 mln m sześc. Rozbieżność wynosi ok. 3 mln m sześc. drewna, co – zdaniem ekologów – ilustruje skalę swoistej szarej strefy wycinki.

– Lasy rosną coraz szybciej, więc siłą rzeczy zwiększa się masa wycinanych drzew – uspokajał w rozmowie opublikowanej na stronach Klubu Jagiellońskiego prof. Jerzy Szwagrzyk, członek Rady Naukowej Instytutu Ochrony Przyrody PAN. – To zjawisko dobrze udokumentowane w wielu krajach: tendencja dotyczy praktycznie całej Europy. Niemcy obliczyli, że przez ostatnie 100 lat w przypadku niektórych gatunków tempo przyrostu zwiększyło się nawet o 40 proc. – dodawał. Problem jednak w tym, że w Polsce wycinki obejmują również drzewostany cenne przyrodniczo, a nowe nasadzenia nie rekompensują utraty właściwości chroniących bioróżnorodność. Las przestaje być domem zamieszkujących go małych i dużych stworzeń, a zamienia się w hodowlę drzew przeznaczonych do kolejnej wycinki. Teraz, zgodnie z zapowiedziami zawartymi w porozumieniu koalicyjnym, jedna piątak obszarów lasów miałaby zostać wyłączona z gospodarki surowcowej.

Rząd musi być zielony

Rzeki i lasy to jednak tylko część potencjalnych zmian. Nowa większość sejmowa zapowiada też zwiększenie powierzchni parków narodowych – a być może stworzenie nowych. Gdyby poważnie traktować wszystkie deklaracje, jakie padały w tej sprawie w trakcie kampanii, powierzchnia parków narodowych w Polsce uległaby co najmniej podwojeniu (z nieco ponad 1 proc. powierzchni kraju do 2, a nawet 4 proc.). Od lat wspomina się o konieczności stworzenia Turnickiego Parku Narodowego, ale liczba pomysłów na nowe tereny objęte najwyższą formą ochrony przekracza dalece 20.

Problem raczej w tym, że nowa koalicja chciałaby tworzyć te parki bezkonfliktowo – w oparciu o współpracę z mieszkańcami i włodarzami lokalnymi w danym regionie. To może być trudne, bo dotychczas zwykle opowiadali się oni przeciw takim planom. Oznaczałyby one zwykle wyłączenie części podległego samorządom terytorium oraz liczne ograniczenia i rygory dla mieszkańców. A potencjalne korzyści – z zachowania przyrody w stanie nienaruszonym i wpływów z turystyki – są dosyć mgliste. Trudno się dziwić, że ostatni park narodowy w Polsce stworzono dokładnie 22 lata temu. W efekcie, by zapobiec niekończącym się sporom, potrzebny byłby mechanizm kompensowania lokalnym społecznościom potencjalnych utrudnień, a o takim mechanizmie w umowie koalicyjnej nie ma ani słowa. Być może każdy potencjalny przypadek będzie obejmował indywidualne, dostosowane do lokalnych realiów, rozwiązanie.

„Nowy rząd musi być zielony, albo wróci PiS” – przekonywał niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” Marek Józefiak, rzecznik i ekspert organizacji Greenpeace. Niewątpliwie, ekolodzy mają wobec nowej ekipy duże oczekiwania – choćby odnośnie do nowego szefa resortu środowiska, który powinien być politykiem „z pozycją” i równocześnie stanowiskiem wicepremiera, co miałoby gwarantować siłę przebicia. Na terenach, wobec których postuluje się stworzenie parku narodowego, można „od ręki” stworzyć rezerwaty: do czego potrzebne są zarządzenia regionalnych dyrektorów ochrony środowiska, a nie proces ustawodawczy. Finansowym paliwem zmian powinny być pieniądze ze sprzedaży drewna przez Lasy Państwowe.

To postulaty dalece wykraczające poza utarte schematy polskiej polityki i można się zastanawiać, ile tarć mogłyby wywołać w koalicyjnych uwarunkowaniach KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Są jednak inne, które mają może charakter cząstkowy, ale przyniosłyby niewątpliwy pożytek. Chodzi np. o odwrócenie zmian wynikających z tzw. lex knebel – ustawy, pozwalającej pominąć konsultacje społeczne w przypadku strategicznych inwestycji, co z kolei zamyka drogę do uznawania każdej inwestycji za strategiczną. Specustawa odrzańska wymagałaby co najmniej poprawki w zakresie warunków lokowania nad rzeką nowych inwestycji. Na krótkiej liście można by też umieścić lex Ardanowski, prawo penalizujące „utrudnianie polowania” oraz konieczność zwiększenia ochrony praw zwierząt, by ukrócić niehumanitarne praktyki. To byłby obiecujący początek nowej, zielonej polityki.

Opinia partnera:
Maria Andrzejewska, dyrektor generalna UNEP/GRID-Warszawa

Przekroczyliśmy już sześć z dziewięciu granic planetarnych, o czym we wrześniu 2023 roku poinformował zespół naukowców pod kierunkiem prof. Johana Rockströma. Zwiększa się tempo zmian zachodzących na naszej planecie, obserwujemy je już nie tylko w skali dekady, ale również w skali roku czy wręcz miesiąca. Degradacja ekosystemów przyrodniczych dokonywana przez człowieka jeszcze bardziej pogłębia ten kryzys. Przeciwdziałanie zmianie klimatu wymaga zatem nie tylko ochrony bioróżnorodności czy minimalizowania negatywnego na nią wpływu, ale przede wszystkim wzmocnienia i odbudowy ekosystemów, które tracimy lub już prawie utraciliśmy.
Zainicjowana w 2021 roku ONZ-owska Dekada Odtwarzania Ekosystemów (UN Decade on Ecosystem Restoration) uzmysławia powiązanie jakości naszego życia i funkcjonowania gospodarki z jakością ekosystemów. Szczególną rolę odgrywają ekosystemy leśne, dlatego ważne jest prowadzenie takiej polityki leśnej, która uwzględnia walory przyrodnicze, a nie tylko korzyści ekonomiczne. W skali globalnej co roku tracimy około 4,7 miliona hektarów lasów tropikalnych, czyli obszar wielkości Słowacji. Ważne jest zatem, aby powstrzymać deforestację i powiększać powierzchnię lasów. ONZ szacuje, że przywrócenie do 2030 roku 350 milionów hektarów zdegradowanych ekosystemów lądowych i wodnych pozwoliłoby usunąć z atmosfery od 13 do 26 gigaton gazów cieplarnianych.
Skoro wartość usług świadczonych przez ekosystemy jest tak ogromna i są tak ważne dla przetrwania naszej cywilizacji, dlaczego z takim zapałem je niszczymy? Ten proces wpisuje się, niestety, w działania nieprzemyślane, oparte wyłącznie na chęci zysku, czego przykładem jest intensywna gospodarka leśna prowadzona w Puszczy Karpackiej.
Jak stwierdzono w „Manifeście leśnym”, przekazanym politykom tuż przed wyborami, potrzebujemy prawdziwie zrównoważonej gospodarki leśnej, uwzględniającej potrzeby społeczeństwa i środowiska naturalnego.
„Manifest”, podpisany przez ponad 200 organizacji i ruchów społecznych, formułuje szczegółowe zalecenia dotyczące zmian w zarządzaniu lasami publicznymi. Konieczna jest nie tylko właściwa ochrona i odtwarzanie tego ekosystemu, ale również sprawiedliwy podział korzyści płynących z istnienia lasów.
Las nie jest tylko domem małych i dużych zwierząt, jest kluczowy do utrzymania naszego życia na planecie, bowiem to on – wraz z innymi zdrowymi, pełnymi życia ekosystemami – pozwoli nam stawić czoła zmianie klimatu i zabezpieczyć naszą przyszłość. Dbanie o ekosystemy jest więc działaniem dla nas samych i naszej przyszłości. To nasz zbiorowy obowiązek i jednocześnie odpowiedzialność.
Musimy ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o ponad połowę do 2030 r., aby utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 stopni Celcjusza i uniknąć jego najniebezpieczniejszych skutków. Nie możemy osiągnąć tego celu bez przywrócenia właściwego stanu ekosystemów, a wraz z tym ich możliwości magazynowania węgla. Dekarbonizacja gospodarek krajowych i ambitna odbudowa ekosystemów muszą iść w parze.

Renaturyzacja rzek i monitoring jakości płynącej w nich wody, wyłączanie znacznych obszarów leśnych z gospodarki surowcowej, przyspieszenie programów wymiany źródeł ciepła, program odnowy bagien czy zwiększanie powierzchni parków narodowych oraz tworzenie nowych – to tylko część zapowiedzi zawartych w umowie koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi oraz Lewicy.

Zapisy tego porozumienia są dosyć ogólnikowe, trudno zatem spodziewać się jasności co do szczegółów ich realizacji. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kwestie związane z ochroną środowiska naturalnego nie zostały wyliczone w dokumencie tylko po to, by odróżnić nową władzę od starej. Zaniedbywana bowiem przez lata przyroda w ostatnich latach była wręcz dewastowana: celowo lub przez kompletną obojętność.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Przyszłość to system kaucyjny w aplikacji
Walka o klimat
Słońce oświetli i ogrzeje Europę
Walka o klimat
Groźne topnienie wiecznej zmarzliny. Klimat zacznie ocieplać się jeszcze szybciej?
Walka o klimat
Ekolodzy zapłacą setki tysięcy euro za protest na lotniskach? Zostali pozwani
Walka o klimat
Arktyka doświadczyła najcieplejszego lata w historii. Rekord pobity
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO