Ministerstwo Sprawiedliwości chce zwiększyć liczbę lekarzy sądowych

Resort sprawiedliwości planuje zachęcić medyków do zgłaszania się na lekarzy sądowych poprzez podniesienie ich wynagrodzeń. Adwokatura wskazuje, że lepiej dopuścić zwolnienia od zwykłych lekarzy.

Publikacja: 28.05.2025 05:23

Ministerstwo Sprawiedliwości chce zwiększyć liczbę lekarzy sądowych

Foto: Adobe Stock

Ustawa o lekarzach sądowych weszła w życie w 2007 r. i znajduje zastosowanie „w przypadkach dotyczących usprawiedliwiania niestawiennictwa z powodu choroby, na wezwanie lub zawiadomienie sądu lub organu prowadzącego postępowanie (karne lub cywilne) stron, ich przedstawicieli, ustawowych, pełnomocników, świadków, oskarżonych, obrońców i innych uczestników postępowania”. Przewiduje ona m.in., że lekarz sądowy musi mieć specjalizację I lub II stopnia oraz podpisać umowę z danym sądem okręgowym. Za wydanie zaświadczenia o stanie zdrowia lekarz taki otrzyma... 100 zł. Stąd też chętnych nie ma wielu.

Z kolei w odpowiedzi na pytania „Rzeczpospolitej” w tej sprawie resort odpisał mniej więcej to co adwokaturze, ale dodając, że w resorcie nie są prowadzone prace legislacyjne, które umożliwią powierzenie kompetencji lekarzy sądowych lekarzom nieposiadającym takiego tytułu.

Samorządy adwokatów – samo zwiększenie wynagrodzeń nie rozwiąże problemu dostępności lekarzy sądowych

Odpowiedź ministerstwa to próba ucieczki od rzeczywistego problemu. Tymczasem jest on palący i wymaga działań „na już”. Poszukiwanie dodatkowych środków budżetowych to proces długotrwały i nie daje żadnej gwarancji, że zakończy się sukcesem ani że doprowadzi do rzeczywistej poprawy – mówi Przemysław Rosati, prezes NRA.

I dodaje, że obecny system po prostu nie działa, a uzyskanie zaświadczenia od lekarza sądowego bywa niemal niemożliwe ze względu na ich skrajną niedostępność. Nie można zaś oczekiwać od uczestników postępowań spełniania obowiązków, które w praktyce są niewykonalne.

– Mamy za to inne możliwości – chociażby weryfikację zasadności „zwykłych” zwolnień lekarskich na podstawie obowiązujących dziś przepisów. W sytuacjach budzących wątpliwości sąd może przecież także powołać biegłego – tłumaczy prezes NRA. – Dziś to, czy sąd uwzględni „zwykłe” zwolnienie lekarskie, zależy często od konkretnego sędziego – od jego podejścia i wyrozumiałości. A tak być nie powinno. Potrzebujemy systemowego rozwiązania, a nie uznaniowości – podkreśla prezes NRA.

– Lekarze, którzy zarabiają milion złotych i więcej rocznie, nikogo w branży medycznej nie dziwią – mówi z kolei adw. dr Karol Pachnik. – Więc jeśli zamiast 100 zł dostaną 300 zł za wydanie zaświadczenia, czy to coś zmieni? A dziś mamy sytuację, gdzie w niektórych miejscach jest czterech lekarzy na teren sądu okręgowego (np. sześć powiatów). I to wszystkich specjalizacji. Więc bywa, że ze złamaną nogą trzeba iść po zaświadczenie do ginekologa, bo nie ma innej opcji. Nawet jakbyśmy zwiększyli tę liczbę kilkukrotnie, to i tak nie rozwiąże problemu. Jest to więc czysta fikcja, która nic nie daje, a utrudnia nam życie. Nie znam przypadków, żeby lekarz sądowy zakwestionował orzeczenie lekarza niesądowego – podsumowuje.

Czytaj więcej

Każdy lekarz usprawiedliwi nieobecność chorego w sądzie? Jest projekt ustawy

Naczelna Izba Lekarska: Problemem jest nieproporcjonalność wynagrodzenia i biurokracja

Z kolei rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski potwierdza, że bycie lekarzem sądowym (nie mylić z lekarzem specjalistą medycyny sądowej) nie jest zbyt popularne w środowisku.

– To praca odpowiedzialna i marnie wynagradzana, a uzyskanie uprawnień skomplikowane biurokratycznie. Choć nie tyle samo wynagrodzenie jest problemem, ile jego nieproporcjonalność do odpowiedzialności i biurokracja. Samo dosypanie pieniędzy nie rozwiąże problemu braku chętnych, a na pewno nie skokowo – dodaje rzecznik NIL.

Podkreśla jednak, że nadanie uprawnienia do wystawiania zwolnień z udziału w rozprawie wszystkim lekarzom nie rozwiąże problemu – bo to nie oznacza, że masowo lekarze zaczną z tego korzystać. Podobnie zresztą nie każdy lekarz może wystawiać zwolnienie lekarskie (potocznie L4), lecz tylko ten, który ma podpisaną umowę z ZUS w tej sprawie. Gdyby więc znieść ustawę o lekarzach sądowych, mogłoby się skończyć na tym, że sądy i tak musiałyby podpisywać umowę z lekarzami, analogicznie do tego, jak robi to ZUS – i dalej mogłoby to być niepopularne.

Czytaj więcej

Niedostępni lekarze sądowi. Może lepiej uchylić przepisy?

Problem dostrzega także RPO oraz samorząd radców prawnych. Ten ostatni uważa jednak, że zwiększenie wynagrodzeń rozwiąże problem dostępności.

Również RPO, który w sprawie interweniował po raz pierwszy w marcu 2024 r., wskazywał na konieczność podjęcia adekwatnych działań zmierzających do zapewnienia faktycznej dostępności do lekarzy sądowych w ramach istniejących ram prawnych.

– Wystarczy spojrzeć na listę lekarzy sądowych, by dostrzec, że faktycznie problem istnieje – mówi Tomasz Korpusiński, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

I wskazuje na przykład Sądu Okręgowego w Krakowie, w którym obecnie jest siedmiu lekarzy sądowych, przy czym jeden zawiesi wykonywanie funkcji z końcem maja.

– Jednak postulat, by zlikwidować w ogóle instytucję lekarzy sądowych, wydaje mi się zbyt daleko idący. Przyczyna braku lekarzy sądowych leży w wysokości wynagrodzeń. Gdyby były one godne – a każda funkcja w wymiarze sprawiedliwości powinna być opłacana godnie – to wydaje się, że tego problemu by nie było – podkreśla prawnik.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Wojciech Łukowski, były prezes SO we Wrocławiu

Faktycznie, jest problem z dostępnością lekarzy sądowych. Mało kto chce się do tego zgłaszać. Podobnie jak w przypadku biegłych, wynika to z niskich stawek wynagrodzeń dla nich. Nawet jeśli w danym okręgu są tacy lekarze, to pojawia się problem z dostępnością terminów. Dlatego zdarza się, że honorujemy zwolnienia od zwykłych lekarzy, zarówno w sprawach cywilnych, jak i postępowaniach karnych. Dużo zależy jednak od postawy pełnomocnika – jeśli jest to pierwszy raz i widać, że nie stanowi to obstrukcji procesowej, jesteśmy wyrozumiali. Ale jeśli ktoś „ciągle choruje”, to w końcu trzeba poprosić o zaświadczenie od lekarza sądowego. Choć zdarzały się też sprawy karne przeciw takim lekarzom, którzy wystawiali zwolnienia bezzasadnie, więc nie jest to w pełni skuteczne zabezpieczenie.

Ustawa o lekarzach sądowych weszła w życie w 2007 r. i znajduje zastosowanie „w przypadkach dotyczących usprawiedliwiania niestawiennictwa z powodu choroby, na wezwanie lub zawiadomienie sądu lub organu prowadzącego postępowanie (karne lub cywilne) stron, ich przedstawicieli, ustawowych, pełnomocników, świadków, oskarżonych, obrońców i innych uczestników postępowania”. Przewiduje ona m.in., że lekarz sądowy musi mieć specjalizację I lub II stopnia oraz podpisać umowę z danym sądem okręgowym. Za wydanie zaświadczenia o stanie zdrowia lekarz taki otrzyma... 100 zł. Stąd też chętnych nie ma wielu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Sędzia Igor Tuleya: Za odszkodowania dla mnie nie powinni płacić obywatele
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Podatki
Zapłaci krocie od spadku po ojcu, bo nie miał UPO. Wyrok NSA ku przestrodze
Praca, Emerytury i renty
Zwolniona za uderzenie podwładnego w miejsca intymne, dostała odszkodowanie
Dobra osobiste
Profesor UJ: Sprawę Karola Nawrockiego należy zbadać jak najszybciej
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Prawo w Polsce
Czym są snusy i czy są w Polsce legalne?
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont