Andrzej Pilecki, syn bohatera narodowego rtm. Witolda Pileckiego, wystąpił do sądu, domagając się od państwa 26 mln zł zadośćuczynienia (w tym niewielkiego odszkodowania) za krzywdę, jakiej doznał jego ojciec z rąk służb i władz stalinowskiej PRL. W najbliższy czwartek sprawą zajmie się warszawski Sąd Okręgowy.
Cierpienie ojca i syna
Ten przedwojenny oficer dobrowolnie dał się złapać w łapance, by dostać się do Auschwitz, założyć tam podziemną organizację i zdobyć informacje o zbrodniczej działalności Niemców w tym obozie. Uciekł stamtąd i walczył w powstaniu warszawskim, ale 8 maja 1947 r. został aresztowany przez służby PRL i po sfingowanym procesie skazany na śmierć, a 25 maja 1948 r. rozstrzelany w więzieniu mokotowskim i potajemnie pogrzebany, prawdopodobnie na „Łączce” Cmentarza Powązkowskiego. Dopiero we wrześniu 1990 r. Sąd Najwyższy uniewinnił rotmistrza, a w lipcu 2006 r. prezydent RP Lech Kaczyński za oddanie dla Ojczyzny odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego.
Ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego stanowi, że osobie, wobec której stwierdzono nieważność orzeczenia, przysługuje od Skarbu Państwa odszkodowanie za poniesioną szkodę i zadośćuczynienie za doznaną krzywdę wynikłe z wydania lub wykonania orzeczenia. A w razie jej śmierci uprawnienie przechodzi na małżonka, dzieci i rodziców. W postępowaniu tym mają odpowiednie zastosowanie przepisy kodeksu postępowania karnego.
Czytaj więcej
Andrzej Pilecki, syn rotmistrza Witolda Pileckiego, domaga się od państwa polskiego ponad 26 milionów złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za krzywdę doznaną przez jego ojca. Wkrótce przed Sądem Okręgowym w Warszawie ma odbyć się pierwsza rozprawa.
Szczególna sprawa
– Oceniam, że żądana kwota nie dotyczy tylko cierpień rtm. Pileckiego, niewątpliwie okrutnych, których nie da się dokładnie wyważyć, ale także cierpień samego syna. Pewnie sąd będzie badał, jak przeżywał on stratę ojca, jak był traktowany w szkole, czy nie dokuczano mu z powodu ojca uznawanego przez władze PRL za bandziora. Wyjątkowość tej sprawy polega na tym, że pokazuje, jak okrutnie PRL traktowała tak wyjątkowych bohaterów, wiedząc o ich poświęceniu w czasie okupacji – wskazuje adwokat Roman Nowosielski.