Fragment książki Piotra Legutki „Magnat z Pałacu Prasy. Opowieść o Marianie Dąbrowskim, twórcy największego koncernu medialnego II RP”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Esprit, Kraków 2025
Kim był Marian Dąbrowski? Nie będą mieli problemu z odpowiedzią na to pytanie prasoznawcy, może jeszcze miłośnicy międzywojennego Krakowa, ale – tak z ręką na sercu – twórca największego koncernu medialnego Drugiej Rzeczpospolitej nie jest postacią powszechnie znaną. To zresztą eufemizm, bo szczerze mówiąc, mało kto kojarzy dziś nazwisko człowieka, który sto lat temu był jedną z najbardziej wpływowych postaci w Polsce, nie tylko w świecie mediów. Jak skromnemu chłopakowi z Mielca, sprzedawcy pocztówek i nauczycielowi licealnemu udało się zajść tak daleko? I dlaczego tak łatwo udało się go wymazać ze zbiorowej pamięci? W końcu mówimy o prominentnym przedstawicielu czwartej władzy, kimś na miarę dzisiejszego Zygmunta Solorza, zarówno jeśli chodzi o majątek, jak i o wpływy polityczne, a przy tym o ówczesnym celebrycie, mecenasie kultury i sportu. Łatwiej zrozumieć powody, dla których po wojnie Dąbrowski stał się wielkim nieobecnym; trudniej wytłumaczyć, jak to możliwe, że i po transformacji ustrojowej, w wolnej Polsce, tak spektakularna, filmowa kariera z dramatycznym finałem nie zwróciła uwagi. A przecież jego duch wciąż przechadza się nie tylko po korytarzach Pałacu Prasy, na Plantach czy w Teatrze Bagatela, którego był fundatorem, ale i… w polskim Sejmie.