Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiadające reformę sądownictwa chce zmienić organizację pracy w sądach.
Rewolucja nie ominie dzisiejszych dyrektorów i kierowników finansowych. To oni odpowiadają za wielomilionowe budżety sądów, zarządzają mieniem o jeszcze większej wartości i kierują dziesiątkami (a czasem i setkami) urzędników. Aby pełnić taką funkcję, trzeba spełnić wiele warunków (szczegóły ramka).
[srodtytul]Zbyt dużo za zbyt mało[/srodtytul]
W przygotowanym niedawno, a już głośno oprotestowanym projekcie zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje powołać w sądach menedżerów-dyrektorów. To im będzie podlegać cała administracja (prezesi sądów będą odpowiedzialni tylko za sprawy orzecznicze). Inny pomysł to kadencyjność dyrektorów. Swoje funkcje mieliby sprawować przez osiem lat. I właśnie ta propozycja przelała czarę goryczy.
– Żaden dobry menedżer nie skorzysta z propozycji tymczasowej pracy za mało atrakcyjne wynagrodzenie – uważają zainteresowani, którzy już od jakiegoś czasu demonstrują niezadowolenie z zarobków. Już dziś z naborem na stanowiska są trudności. Wakaty czekają na chętnych nawet po pół roku.