W I półroczu 2010 r. do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęło blisko 10,5 tys. spraw. W tym samym czasie odnotowano tylko 152 wnioski o ukaranie organu administracji grzywną. Dane te pokazują, że nie są wykorzystywane środki prawne, które mogą przyspieszyć postępowanie w urzędach.
Przyczyn tego jest kilka. Wielu petentów nawet nie wie, że może wystąpić do sądu administracyjnego o ukaranie grzywną opieszałych urzędów, które nie przesyłają sądom skargi wraz z aktami i nie wykonują wyroków. Jeśli nawet obywatele mają taką wiedzę, to odstręcza ich procedura związana ze złożeniem wniosku. Część osób po prostu nie wierzy w skuteczność tego środka.
– Jest to instytucja, z której się stosunkowo rzadko korzysta. Generalnie jest ona słabo znana – ocenia Małgorzata Jarecka, sędzia WSA w Warszawie. Podobnego zdania jest prof. Hubert Izdebski z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert prawa administracyjnego, który uważa, że instytucja grzywien to rozwiązanie fasadowe.
[wyimek]575 wniosków o grzywny wpłynęło w 2009 r. [/wyimek]
Nawet jeżeli wniosek o ukaranie opieszałego urzędnika zostanie złożony, to nie zawsze sankcja bywa skuteczna. „Sąd zmuszony jest orzekać już po raz drugi, gdyż poprzednia grzywna nie osiągnęła swojego celu” – stwierdził WSA w Warszawie, wymierzając prezydentowi Warszawy 10 tys. zł grzywny, po poprzedniej wynoszącej 2 tys. zł, za niewykonanie wyroku i niewydanie nowej decyzji o odszkodowaniu za nieruchomość. Mała skuteczność administracyjnych grzywien wynika też z tego, że urzędnicy nie płacą ich ze swojej kieszeni. Składają się na nie wszyscy podatnicy.