Reklama

Prof. Jan Polowczyk: Polska gościnność kontra weto prezydenta

Działania prezydenta Karola Nawrockiego wetujące rządową ustawę wspomagającą społeczność ukraińską w Polsce są bardzo krótkowzroczne. I niezgodne z polską racją stanu.

Publikacja: 20.09.2025 16:16

Prezydent RP Karol Nawrocki

Prezydent RP Karol Nawrocki

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Nasz wschodni sąsiad od 24 lutego 2022 r. musi walczyć przeciwko rosyjskiej armii. Ukraińcy pod niezłomnym przywództwem swojego prezydenta wytrwale bronią ojczystej ziemi. Ofiary ponoszą ogromne i nie ma dnia, aby nie ginęli także cywile.

Prezydent Nawrocki zawetował ustawę przedłużającą wsparcie dla obywateli Ukrainy, która została uchwalona jeszcze za rządów PiS, a obowiązuje do końca września tego roku. Zawetował, ponieważ jak wyjaśniał, nie ma w niej przepisów ograniczających prawa do świadczenia 800+ na ukraińskie dzieci, których rodzice legalnie pracują. A do tej zmiany nawoływał w kampanii wyborczej.

Przejaw bezduszności

Decyzja prezydenta jest zgodna z żądaniami populistów, którym nie podoba się pomoc dla uciekinierów z Ukrainy. Jest to przejaw bezduszności. Większość uciekinierów stanowią kobiety z dziećmi, często z małymi dziećmi, a ich mężowie walczą na froncie, albo, co gorsza, zginęli lub ulegli ciężkim obrażeniom. Są kobiety, które mają pod opieką ciężko chore dzieci lub rodziców. Albo są dziadkowie, którzy wychowują swoje wnuki-sieroty wojenne. Takich różnych przypadków jest wiele. Dlaczego dzieci, które tak bardzo ucierpiały przez wojnę mają być teraz pozbawiane świadczeń w państwie, które szczyci się pozycją dwudziestej potęgi gospodarczej?

To wstyd i hańba, panie prezydencie! Tym bardziej, że ojcowie tych dzieci walczą także w interesie Polski. Wiele z nich prawdopodobnie zostanie w Polsce na dłużej, może już na zawsze. Dbajmy zatem o ich dobre dzieciństwo i edukację. Nie pozwólmy, aby stały się marginesem nieprzyjaznym naszemu państwu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Weto prezydenta Nawrockiego. Negatywne skutki odczują pracujący Ukraińcy

Jaki jest wkład Ukraińców do polskiej gospodarki i budżetu?

Sytuację Ukraińców w Polsce przedstawiają dane z państwowych urzędów i instytucji badawczych. Z raportu NBP wynika, że Ukraińcy mieszkający w Polsce przede wszystkim zarabiają na życie pracą. Pochodzi z niej aż 90 proc. dochodów migrantów sprzed wojny, a uchodźcy wojenni utrzymują się z pracy w aż 78 proc. przypadków. Pozostali mają wsparcie rodzin z Ukrainy oraz świadczenia społeczne w Polsce.

Nieco niższy wskaźnik aktywności zawodowej Ukraińców w naszym kraju podaje Polski Instytut Ekonomiczny: 65 proc., ale to i tak najwyższy odsetek w krajach OECD. Pokazuje, że ukraińscy uchodźcy szybko odnajdują się na rynku pracy w Polsce.

Co więcej, w latach 2022–2024 obywatele Ukrainy założyli w Polsce 89 tys. firm. Szacuje się, że w 2024 r. przebywający w naszym kraju Ukraińcy dołożyli do PKB poprzez swoją pracę i zakupy kwotę 98,7 mld zł, co stanowi 2,7 proc. PKB.

Czytaj więcej

Bartosz Marczuk: Potrzebujemy rąk do pracy, weto może być katastrofą dla polskiego biznesu

Z danych ZUS za 2024 r. wynika, że składki społeczne i emerytalne płaci w naszym kraju 787 tys. obywateli Ukrainy. Bank Gospodarstwa Krajowego szacuje zaś, że w 2024 r. Ukraińcy zwiększyli wpływy do polskiego budżetu o 15,1 mld zł. To wpływy. A wydatki? Według danych ZUS w lipcu 2025 r. świadczenie 800+ wypłacono na 224,7 tys. ukraińskich dzieci. To oznacza, że świadczenia te wynoszą nieco ponad 2 mld zł rocznie. Z kolei wydatki NFZ na świadczenia medyczne dla osób z ukraińskim peselem wyniosły ponad 900 mln zł. A zatem wydatki na wszystkie świadczenia i opiekę zdrowotną dla Ukraińców wynoszą ok. 3 mld zł.

Reklama
Reklama

„Twarde” dane statystyczne pokazują więc, że Ukraińcy dają Polsce znacznie więcej, niż biorą w kategoriach bogactwa narodowego. Weto prezydenta rykoszetem uderza w polską gospodarkę, ponieważ kwestionowana przezeń ustawa przedłuża legalny pobyt Ukraińców w Polsce.

Kto zatem zastąpi dziesiątki tysięcy ukraińskich robotników w przemyśle i rolnictwie, kierowców miejskiej komunikacji i tirowców, kasjerki w sieciach handlowych, lekarzy i pielęgniarki w szpitalach, obsługę w restauracjach, barach i hotelach?

Dla małych firm, które zatrudniają na czarno, to nie musi być problem, ale dla dużych, które takiego chodzenia na skróty unikają – tak. To oznacza, że od 1 października 2025 r. tysiące osób mogą stracić możliwość legalnej pracy. Ukraińcy to 714,9 tys. z 1 mln 67 tys. cudzoziemców pracujących w Polsce (dane z końca marca).

Adam Smith pisał: „Wiejska gościnność będąca w modzie wśród Polaków godzi trochę, być może, w oszczędność i porządek; oszczędność zaś, tak ceniona w Holandii, godzi w szczodrość i poczucie koleżeństwa”

Tradycja polskiej gościnności

Po wybuchu wojny Polska przejęła ponad 3 mln wojennych uchodźców z Ukrainy, głównie matek z dziećmi. Byliśmy już wcześniej przyzwyczajeni do Ukraińców-sąsiadów, którzy w coraz większej liczbie tu pracowali. Byli to głównie mężczyźni. Uchodźczynie z dziećmi w 2024 r. zostały przyjęte w Polsce na fali wielkiej solidarności i współczucia. Jako społeczeństwo, w odruchu serca, na niespotykaną wcześniej w Europie skalę, pomogliśmy sąsiadom będącym w potrzebie. Potwierdziliśmy, że jesteśmy narodem gościnnym.

Polska gościnność nie jest jedynie sloganem. W XVIII wieku pisał o niej sam Adam Smith, szkocki filozof-etyk, „ojciec” współczesnej ekonomii. W swoim pierwszym głośnym dziele „Teoria uczuć moralnych” (1759), pisząc o różnicach kulturowych między państwami dokonał porównania zwyczajów polskich i holenderskich: „Wiejska gościnność będąca w modzie wśród Polaków godzi trochę, być może, w oszczędność i porządek; oszczędność zaś, tak ceniona w Holandii, godzi w szczodrość i poczucie koleżeństwa”.

Reklama
Reklama

Należy zaznaczyć, że gdy Smith pisał te słowa, nie znał jeszcze z autopsji Europy kontynentalnej. A zatem, pisząc o innych krajach opierał się na powszechnie dostępnej wiedzy. O polskiej tradycyjnej gościnności świadczą choćby nasze przysłowia gromadzące ewolucyjną mądrość narodów, np. „gość w dom, Bóg w dom”, „zastaw się, a postaw się”.

Czytaj więcej

Profesor Polowczyk: Ukraina powinna zostać szybko przyjęta do NATO

Polska w swojej ponad tysiącletniej historii wielokrotnie przyjmowała cudzoziemców. Stała się domem dla Żydów wypędzonych z Palestyny przez Rzymian w początkach naszej ery. Żydzi napływali z Zachodniej Europy do Polski, bo tu znajdowali lepsze warunki do bezpiecznego życia. Kolejni polscy władcy (od 1264 r. – Statut Kaliski) nadawali im przywileje określające autonomię gmin żydowskich. Polin, hebrajska nazwa Polski tłumaczy się na „tu odpoczniesz”. Przez setki lat Żydzi stanowili około 10 proc. ludności na ziemiach Rzeczpospolitej i asymilując się, mieli wielki wkład w polską kulturę (Leśmian, Tuwim, Brzechwa, Wieniawski).

Polska utworzyła wspólnie z Wielkim Księstwem Litewskim jedno z najpotężniejszych państw w Europie (Unia Lubelska, 1569). Wiele rodów litewskich uległo przez wieki asymilacji. Tak powstała Polska Obojga Narodów. W Polsce osiedlali się Holendrzy mający doświadczenia w melioracji i rolnictwie na terenach zalewowych, zakładali wsie na Żuławach i wzdłuż Wisły w XVI–XVII w. Niemcy, katolicy z okolic Bambergu, osiedlali się w pierwszej połowie XVIII w. w wielkopolskich wsiach opustoszałych po epidemii dżumy. Wielu z ich potomków stało się sumiennymi i zasłużonymi obywatelami RP. Grecy osiedlali się w Polsce od średniowiecza, ale największa ich fala napłynęła krótko po drugiej wojnie światowej, kiedy to przyjęliśmy kilkanaście tysięcy Greków (w tym kilka tysięcy dzieci), którzy emigrowali po krwawej wojnie domowej. Wielu z nich zostawiło w Polsce po sobie trwały ślad, m.in. w kulturze.

Jeszcze w okresie międzywojennym narodowości inne niż polska stanowiły nieco ponad 30 proc. mieszkańców naszego kraju. Na ogół było to dość przyjazne sąsiedztwo. W większości miast, a nawet wsi istniały, nawet obok siebie: kościoły, synagogi, zbory i cerkwie. Lata 30. XX w. przyniosły faszyzm w Niemczech i całej Europie, i fala antysemityzmu rozlała się na Polskę.

Reklama
Reklama

Destrukcyjna siła strachu

Współcześnie wielkim problemem dla Polski stała się wojna hybrydowa zapoczątkowana w 2021 r. na granicy z Białorusią. W wojnie tej emigranci z krajów azjatyckich i afrykańskich stali się „żywą amunicją”. Polska stanęła wobec wielkiego dylematu: jak pogodzić naturalne, humanitarne emocje pomocy uchodźcom z koniecznością stawienia odporu tym niezwykle przebiegłym i okrutnym działaniom sterowanym z Rosji.

Historia, w szczególności XX w. i dwóch ostatnich dekad pokazuje, że najskuteczniejszym narzędziem w propagandzie partii konserwatywnych są właśnie emigranci. Uniwersalną emocją, która sprawdza się niezawodnie we wszystkich krajach, jest strach przed uchodźcami, szczególnie z odległych kulturowo i rasowo krajów. Jest tak nawet wtedy, gdy w wymiarze materialnym przyczyniają się oni do kreowania narodowego bogactwa wykonując prace, których obywatele zamożnych krajów nie chcą wykonywać.

To „emigranckie paliwo” przyniosło brexit, a Donaldowi Trumpowi pomogło wygrać dwukrotnie wybory. W Polsce PiS wygrał w 2015 r. m.in. z powodu antyemigranckich fake’ów o roznoszonych chorobach, przestępczości itd. Także w ostatnich wyborach prezydenckich antyemigranckie, a głównie antyukraińskie nastroje wyniosły Konfederację i faszystów Brauna.

Czytaj więcej

Niebezpieczna operacja na zachodniej granicy. Kłamstwa obrońców granic obnażone

Eskalacji nastrojów emigranckich niewątpliwie służy internet, w którym lotem błyskawicy roznoszone są sensacyjne wieści budzące negatywne emocje, a przede wszystkim strach. Po pierwszej turze wyborów prezydenckich w Polsce na żółtym pasku TVN pojawiła się fraza: Nawrocki gra strachem, Trzaskowski – nadzieją.

Reklama
Reklama

Gra na antyemigranckich nastrojach trwa nadal. Latem na zachodniej granicy pojawiły się samozwańcze patrole broniące „Polski i Polaków” przed emigrantami, którzy mieli napływać tym razem od zachodniej – niemieckiej granicy. Z kolei Konfederacja zorganizowała antyemigranckie wiece w wielu miastach Polski.

Nie bądź obojętny

Nadszedł najwyższy czas, aby przeciwstawić się tym niezwykle szkodliwym i destrukcyjnym tendencjom, niszczącym wizerunek Polski jako państwa gościnnego: tolerancyjnego i otwartego. Stoi za tym racjonalny pragmatyzm: liczba ludności w Polsce zmniejsza się coraz szybciej.

Potrzebujemy mądrej polityki i dalekowzrocznych mężów stanu. Praca prezydenta bardzo różni się od walki bokserskiej, kiedy na ringu trzeba pokonać rywala możliwie szybko, a najlepiej przez nokaut. Efektywna polityka państwowa i międzynarodowa jest aktywnością dalece bardziej skomplikowaną i opartą na kompromisach.

Niebawem rozpocznie się nowy rok nauki w szkołach wyższych. Chciałbym wezwać świat akademicki w Polsce do zdecydowanego i widocznego zaprotestowania przeciw narastającej fali faszyzmu w Polsce. Świat nauki rzadko angażuje się w działania społeczne, co pewnie przyczynia się do stopniowej degradacji znaczenia i roli, jaką powinien odgrywać. Tym razem jest szczególny i nadzwyczajny powód: obrona tolerancji i demokracji. Wyjdźmy w październiku na ulice i place polskich miast z emocjami nadziei, solidarności i gościnności. „Nie bądźmy obojętni”, jak wzywał Marian Turski.

O autorze

Prof. dr hab. Jan Polowczyk

Emerytowany profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu

Reklama
Reklama

Nasz wschodni sąsiad od 24 lutego 2022 r. musi walczyć przeciwko rosyjskiej armii. Ukraińcy pod niezłomnym przywództwem swojego prezydenta wytrwale bronią ojczystej ziemi. Ofiary ponoszą ogromne i nie ma dnia, aby nie ginęli także cywile.

Prezydent Nawrocki zawetował ustawę przedłużającą wsparcie dla obywateli Ukrainy, która została uchwalona jeszcze za rządów PiS, a obowiązuje do końca września tego roku. Zawetował, ponieważ jak wyjaśniał, nie ma w niej przepisów ograniczających prawa do świadczenia 800+ na ukraińskie dzieci, których rodzice legalnie pracują. A do tej zmiany nawoływał w kampanii wyborczej.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Agnieszka Słomka-Gołębiowska: Wykorzystajmy mądrze szansę dziejową i wypracowany potencjał
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Drony i dramatycznie trudny wybór
Opinie Ekonomiczne
Czy czterodniowy tydzień pracy jest dla nas dobry?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Prawdziwi politycy, czyli jak się dorasta w MON
Opinie Ekonomiczne
Eksperci FOR: Orbanizacja gospodarki odpadami w Polsce
Reklama
Reklama