To sedno środowej uchwały Sądu Najwyższego (sygnatura akt: III CZP 78/13), która rozstrzyga kwestię procesową wykorzystywaną nieraz do przedłużania procesu.
Od razu powiedzmy, że nie chodzi o jakąkolwiek chorobę, ale udokumentowaną zaświadczeniami lekarza sądowego stwierdzającymi niemożliwość uczestniczenia podsądnego w rozprawie.
Taką sytuację reguluje dość ogólnie kodeks postępowania cywilnego w art. 214: rozprawa ulega odroczeniu, jeżeli sąd stwierdzi nieprawidłowość w doręczeniu wezwania albo nieobecność strony wywoła nadzwyczajne wydarzenie (np. zawierucha), ale także gdy zajdzie „inna znana sądowi przeszkoda, której nie można przezwyciężyć".
Dwie pierwsze przeszkody do prowadzenia rozprawy nie budzą w praktyce wątpliwości. Dotyczą one ostatniej, zwłaszcza że zawiera się w niej przedłużająca się choroba podsądnego.
Udział strony w rozprawie cywilnej jest jej prawem, ale może być również reprezentowana przez pełnomocnika – czy to prywatnego czy z urzędu. W tej sprawie jednak Zbigniew M., pozwany o zapłatę pewnej kwoty, miał pełnomocnika, ale w pierwszej instancji wypowiedział mu pełnomocnictwo. Z kolei pełnomocnicy też mu wypowiadali. Sąd Rejonowy w pewnym momencie odmówił kolejnego odraczania. Sąd Okręgowy w Gliwicach – gdy spotkał się z podobnym zachowaniem pozwanego – powziął wątpliwość, czy rozprawa powinna zostać odroczona z powodu nieobecności strony wywołanej jej długotrwałą chorobą mimo zwrócenia jej uwagi przez sąd, by ustanowił sobie pełnomocnika.