– W przypadku produktów bancassurance, w których składka naliczana jest od aktualnego salda zadłużenia bądź wysokości raty, wzrost kosztów kredytu ma bezpośredni wpływ na wzrost kosztów ubezpieczenia dla klienta. Ma to związek z faktem, iż wzrasta również saldo, a tym samym ryzyko ubezpieczeniowe – tłumaczy Małgorzata Knut, członek zarządu BRE Ubezpieczenia.
Zdaniem Pawła Majtkowskiego, głównego analityka z Expander Advisors, polisy drożeją proporcjonalnie do wzrostu kosztów kredytów. Przykładem może być ubezpieczenie niskiego wkładu. Zwykle ubezpieczana jest kwota powyżej 80 proc. wartości kredytu. Cena takiej polisy to przykładowo 1 proc. rocznie od 20 proc. wartości kredytu. Jeśli np. w związku ze wzrostem kursu franka kwota kredytu wzrośnie do 116 proc., ubezpieczenie będzie pobierane od 36 proc. wartości kredytu, a nie od 20 proc. jak wcześniej. Oznacza to prawie dwukrotny wzrost składki.
Co więcej, zwykle opłata za ubezpieczenie pobierana jest na kilka lat – na przykład 3 – z góry. Teraz zatem będą swoje polisy odnawiać kredytobiorcy z boomu w 2008 roku.
Paweł Majtkowski przyznaje, że w tamtym okresie liczba zaciągniętych kredytów hipotecznych dla osób fizycznych była największa w historii. W II kwartale 2008 r. było ich 82,3 tys., w kolejnym – 82,9 tys. Ich wartość sięgała 16 mld zł. Dla porównania, w I kwartale br. zaciągnięto 57,6 tys. takich kredytów, o wartości ponad 12 mld zł. – Kwota zebranych z ubezpieczeń kredytów składek obecnie na pewno będzie wyższa. – przyznaje Paweł Majtkowski.
Dodaje jednak, że trzeba pamiętać, iż zysk z takich polis trafia w pierwszej kolejności do banków, i to one decydują o jego podziale. Na dodatek obecna sytuacja na rynkach finansowych oznacza potencjalnie większe ryzyko zarówno dla banków, jak i ubezpieczycieli. Może ona powodować, że część kredytobiorców nie będzie w stanie spłacić swoich kredytów – i będzie zmuszona do skorzystania z ubezpieczenia.