Coraz goręcej robi się wokół unijnego zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. W tym tygodniu Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA zwróciło się do Komisji Europejskiej o złagodzenie celów emisyjnych na 2030 i 2035 r., argumentując, że pozostają nierealne mimo zainwestowanych setek miliardów euro. Według niezależnych analiz, rynkowy udział samochodów w pełni elektrycznych sięgnie w 2035 r. zaledwie 63 proc. I na razie nic nie wskazuje, by ta perspektywa miała się zmienić.
Elektryczna Dacia za 3,9 tys. euro
W Niemczech, gdzie kryzys w branży motoryzacyjnej doprowadził do utraty ponad 50 tys. miejsc pracy w ciągu ostatniego roku, rosną naciski na rząd, by postawił się unijnym regulatorom. Włosi, by zwiększyć popyt na elektryki wprowadzili z początkiem października dopłaty, dzięki którym cena najtańszego samochodu z napędem elektrycznym – Dacii Spring – stopniała dla niezamożnych nabywców do nawet 3,9 tys. euro. W europejskich eksporterów aut uderzyły także władze USA, gdzie właśnie wygasła ulga podatkowa na pojazdy elektryczne, wynosząca 7,5 tys. dolarów na nowy i 4 tys. dolarów na używany samochód elektryczny.
Czytaj więcej
Niemiecki przemysł samochodowy jest pod ogromną presją. Planowany na 2035 rok zakaz sprzedaży now...
Nic dziwnego, że przemysł motoryzacyjny z części elektrycznych projektów chce wycofywać się rakiem, a producenci wycofują ze sprzedaży kolejne modele aut z powodu braku popytu. Zwłaszcza w USA, gdzie z prestiżowego elektrycznego pickupa zrezygnował RAM, Tesla ograniczyła produkcję Cybertrucka, a elektryfikację ograniczyły także Ford oraz General Motors. Podobnie jest w Europie, gdzie zapowiadaną wcześniej ofertę aut elektrycznych tnie m.in. Porsche.
W ostatni czwartek ACEA wystąpiła do KE z nowymi propozycjami, dotyczącymi m.in. utrzymania po 2035 r. sprzedaży hybryd i aut wykorzystujących paliwa syntetyczne.