Reklama

E-aut przybywa, producenci mają kłopoty

Koncern Stellantis ostrzega, że bez złagodzenia wymogów emisji, będzie musiał ograniczyć sprzedaż samochodów spalinowych, a w konsekwencji zamykać ich fabryki.

Publikacja: 08.08.2025 09:46

E-aut przybywa, producenci mają kłopoty

Foto: Adobe Stock

Polski rynek elektrycznych samochodów rozpędził się. Jak podał Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w lipcu zarejestrowano ponad 3,8 tys. nowych elektrycznych aut osobowych, co w porównaniu rok do roku daje wzrost o imponujące 231 proc. Wysoki, 81-procentowy wzrost pokazują także dane skumulowane liczone od stycznia: liczba rejestracji przekroczyła 18 tys.

Według Instytutu Samar, udział nowych osobowych elektryków w rynku wyniósł w lipcu 7,6 proc. To podobny wynik jak w lipcu, ale mogący utrwalać rosnący trend. Nie tak dawno e-auta miały w rynku udział o połowę mniejszy.

Wciąż daleko do celu

Wzrosty w Polsce są odbiciem sytuacji w Europie, gdzie popyt na e-samochody w ostatnich miesiącach sunie w górę. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA wynika, że w pierwszej połowie 2025 r. elektryki miały 15,6-procentowy udział w rynku. Daje to znaczący wzrost w porównaniu z niskim poziomem bazowym 12,5 proc. z pierwszej połowy 2024 r. – To jednak wciąż jest dalekie od celu, jaki powinien zostać osiągnięty na tym etapie transformacji – zauważa PZPM.

Od stycznia do czerwca 2025 r. sprzedaż nowych samochodów bateryjnych w krajach UE sięgnęła 869,3 tys. sztuk, przy czym trzy z czterech największych unijnych rynków, odpowiadających za ponad 60 proc. rejestracji elektryków, odnotowały wzrost: Niemcy (+35,1 proc.), Belgia (+19,5 proc.) i Holandia (+6,1 proc.). Natomiast jak podaje globalna firma konsultingowa JATO Dynamics, w całej Europie sprzedano od stycznia do końca czerwca 2025 r. ponad milion elektryków, co zdarzyło się po raz pierwszy w pierwszych sześciu miesiącach roku, a pojazdy elektryczne stanowiły już 17,4 proc. całego europejskiego rynku nowych aut. Daje to wzrost o 3,6 punktu procentowego w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.

E-mobilność zaczyna hamowanie

Czy to oznacza, że problemy producentów z popytem na ich e-auta należą do przeszłości? Okazuje się, że wcale nie, bo popyt i tak jest radykalnie mniejszy od wcześniejszych założeń. W rezultacie koncerny motoryzacyjne rewidują swoje plany dotyczące elektromobilności, która generuje gigantyczne koszty. Kolejne premiery aut napędzanych prądem są wstrzymywane, a inwestycje w nowe platformy ograniczane. – To realne zachowania konsumentów, a nie moce produkcyjne i braki infrastruktury decydują o tempie rozwoju elektromobilności. Można mieć wrażenie, że decydenci polityczni i biznesowi chcą zapełnić ulice autami elektrycznymi bardziej niż sami klienci – komentuje Julia Langa, ekspert serwisu z ogłoszeniami motoryzacyjnymi Autoplac.pl.

Reklama
Reklama

Przykładowo Ford, Honda, Mercedes-Benz czy Nissan zrezygnowali w ostatnich miesiącach z wielu planowanych modeli elektrycznych. Ford latem 2024 roku wycofał się z projektu trzyrzędowego SUV-a EV, Honda porzuciła ambitną serię pięcio- i siedmiomiejscowych SUV-ów na prąd, a Mercedes-Benz zrezygnował z platformy MB.EA-Large, która miała być bazą dla kolejnych generacji luksusowych EQS i EQE. Z kolei Nissan wstrzymał wprowadzenie dwóch elektrycznych sedanów – pod własną marką i pod marką Infiniti.

Chińczycy jak ból głowy

Według prognoz firmy AlixPartners sprzedaż pojazdów elektrycznych i hybrydowych do 2030 roku będzie aż o 46 proc. niższa, niż zakładano jeszcze w 2024 roku. Dla elektrycznego rynku niekorzystny sygnał przyszedł z USA, gdzie Donald Trump praktycznie zlikwidował wsparcie dla sprzedaży elektryków. Władze koncernu Stellantis ostrzegły, że bez złagodzenia wymogów dotyczących emisji, będą musiały mocno ograniczyć sprzedaż samochodów spalinowych, a w konsekwencji zamykać fabryki we Włoszech, Francji i Hiszpanii. Ofiarą drastycznych obostrzeń padła już fabryka w brytyjskim Luton, zamknięta na początku obecnego roku.

Jednak największym bólem głowy europejskich producentów aut są Chińczycy, którzy rozwijają ekspansję swoich elektryków i słaby popyt na samochody w ogóle. W porównaniu z rejestracjami pierwszej połowy 2019 r., rynek aut w ostatnich sześciu miesiącach stracił 1,56 mln aut. - Utrzymujące się wysokie ceny samochodów, napięcia geopolityczne i gospodarcze oraz sytuacja na rynku po pandemii są przyczyną spadku – tłumaczy Felipe Munoz, globalny analityk w JATO Dynamics.

Polski rynek elektrycznych samochodów rozpędził się. Jak podał Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w lipcu zarejestrowano ponad 3,8 tys. nowych elektrycznych aut osobowych, co w porównaniu rok do roku daje wzrost o imponujące 231 proc. Wysoki, 81-procentowy wzrost pokazują także dane skumulowane liczone od stycznia: liczba rejestracji przekroczyła 18 tys.

Według Instytutu Samar, udział nowych osobowych elektryków w rynku wyniósł w lipcu 7,6 proc. To podobny wynik jak w lipcu, ale mogący utrwalać rosnący trend. Nie tak dawno e-auta miały w rynku udział o połowę mniejszy.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Biznes
Prezydent USA wzywa prezesa Intela do dymisji. Trump: Ogromny konflikt interesów
Biznes
Nowy rekord liczby niewypłacalnych firm w Polsce
Biznes
Inwestorzy uznali, że Berkshire bez Buffetta to już nie to samo
Biznes
Elektrim znowu przedmiotem sporu. Zygmunt Solorz będzie go bronić przed dziećmi
Biznes
Największa stocznia wojenna Rosji bez pieniędzy na działalność
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama