Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie działania podjęła Estonia w odpowiedzi na pojawienie się uzbrojonych mężczyzn przy granicy?
- Co gen. Roman Polko sądzi na temat międzynarodowych reakcji na rosyjskie prowokacje?
- Dlaczego gen. Roman Polko krytykuje nastawienie Zachodu wobec Rosji?
Estonia zamknęła przejście graniczne Saatse na południowym wschodzie kraju po tym, jak po rosyjskiej stronie zauważono około dziesięciu uzbrojonych, zamaskowanych mężczyzn w nieznanym umundurowaniu. Estońska straż graniczna uznała ich obecność za potencjalne zagrożenie, podkreślając, że nie byli to rosyjscy funkcjonariusze graniczni.
Moskwa tłumaczy incydent jako „rutynowe działania”. Przejście, przebiegające częściowo przez terytorium Rosji, zamknięto w piątek wieczorem; pozostanie ono nieczynne co najmniej do wtorku, a ruch kierowany jest objazdem. Estońskie władze ostrzegły obywateli, by nie zatrzymywali się w tym rejonie ze względu na nieprzewidywalne zachowanie rosyjskich służb.
– Jedyne, czego powinniśmy się bać, to strach – skomentował w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko. – Po prostu musimy reagować zgodnie z procedurami międzynarodowymi, wyznaczyć Rosji „czerwone linie” i wtedy, kiedy Rosja je przekracza, to konsekwentnie, zdecydowanie reagować, czyli nie pozwalać na to, żeby Rosja eskalowała tę prowokację – stwierdził.
Były dowódca jednostki GROM ocenił, że to brak odpowiedniej reakcji sprawił, że z dronami w polskiej przestrzeni powietrznej czy tzw. flotą cieni „zrobił się duży problem”. – Gdyby wcześniej to ucięto, te problemy nie byłyby tak ogromne. Gdyby wcześniej świat zareagował na to, co działo się w Czeczenii, w Gruzji czy nawet na aneksję Krymu, to pewnie nie byłoby pełnoskalowej agresji na Ukrainę – zauważył.