Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku wprowadzono system izby walutowej w Argentynie (sztywny kurs), wydawało się, że przyniosło to trwały sukces, skoro przez szereg lat gospodarkę Argentyny charakteryzował przyzwoity wzrost i niska inflacja. Dla Daniego Rodrika (sławnego profesora Uniwersytetu Harvarda) wprowadzenie izby walutowej było przykładem „głębokiej" integracji z gospodarką globalną, a więc takiej, która oznacza wyrzeczenie się między innymi możliwości wykorzystywania polityki pieniężnej jako instrumentu pomagającego gospodarce powracać na ścieżkę zrównoważonego wzrostu.
Z różnych względów, których z braku miejsca tu nie przypomnimy, Argentyna utraciła konkurencyjność wobec swych głównych partnerów handlowych. Starano się ją odzyskać, tnąc wydatki budżetowe i zamrażając płace. W końcu system izby walutowej załamał się, ponieważ wśród polityków nie było już chętnych, by zasiadać w kolejnych rządach uchwalających dalsze cięcia wydatków.
Dla Daniego Rodrika był to klasyczny przykład konfliktu, jaki się pojawia pomiędzy „głęboką" integracją a możliwością niezakłóconego funkcjonowania demokracji w sytuacji, gdy rządy są odpowiedzialne za to, że gospodarka popada w kłopoty, a nie mają już instrumentów, by temu zapobiec w miarę szybko i skutecznie.
Konsensus waszyngtońsko-brukselski
Liberalizacja gospodarki Argentyny i jej „głębokie" zintegrowanie z gospodarką globalną było w dużej mierze niczym innym jak wdrożeniem tzw. konsensusu waszyngtońskiego, zaproponowanego między innymi przez Johna Williamsona. Konsensus waszyngtoński zalecał liberalizację gospodarki i maksymalne ograniczenie możliwości ingerowania państwa w gospodarkę. Zalecenia te wynikały z przekonania, że polityka fiskalna może stanowić główne zagrożenie dla równowagi gospodarczej.
Tworzeniu strefy euro towarzyszył podobny sposób myślenia. Dlatego Paul De Grauwe (wielki zwolennik integracji europejskiej) określił ten sposób myślenia (odrobinę uszczypliwie) jako konsensus waszyngtońsko-brukselski. W okresie tworzenia strefy euro także zakładano, że zagrożenie dla równowagi gospodarczej może przyjść tylko ze strony nierozważnej polityki fiskalnej rządów. Zakładano, że przy braku innych poważnych zagrożeń stabilizowanie inflacji przez EBC wystarczy, by zapewnić równowagę w gospodarkach krajów członkowskich. Wiara ta wynikała z przekonania, że decyzje zapadające w sektorze prywatnym są ze swej natury racjonalne – nie mogą prowadzić do nierównowagi w gospodarce. Zwłaszcza dzisiaj i zwłaszcza w odniesieniu do banków trudno znaleźć coś, co byłoby bardziej zabawne.