Udało się to właścicielom jednej z hurtowni papierosów na Górnym Śląsku. W 2004 r. spaliły się siedziba firmy i znajdujący się obok niej magazyn z całym towarem (głównie były to papierosy, ale też karty telefoniczne, bilety i inny asortyment). Hurtownia wstępnie wyceniła straty na ok. 903 tys. zł., potem żądała w sądzie 641,5 tys. zł, bo miała wykupione dwie polisy ubezpieczeniowe do takiej właśnie wysokości.
[srodtytul]Kłopoty z ubezpieczycielem[/srodtytul]
Właściciele firmy szybko otrząsnęli się z szoku i zaczęli się starać o uzyskanie kopii dokumentów od swoich filii, kontrahentów, odtwarzali też firmowe dokumenty w oparciu o deklaracje składane w urzędzie skarbowym i ZUS. Zbierali kopie faktur, umów, kwitów magazynowych, deklaracji podatkowych i ubezpieczeniowych. Przekazali też spalone twarde dyski komputerów, aby informatycy uzyskali zapisane na nich dane z księgowości i magazynów. Uzyskane informacje stopniowo były przekazywane ubezpieczycielowi. Mimo to odmówił on wypłaty odszkodowania.
Prawnicy hurtowni wystąpili więc do sądu o zapłatę. Powołali się na art. 805 i 824 kodeksu cywilnego. Ubezpieczyciel zobowiązuje się – w zamian za przyjmowaną składkę – zapłacić odszkodowanie w razie zajścia przewidzianego w umowie wypadku (np. pożaru). Przy ubezpieczeniu majątkowym będzie to odszkodowanie za powstałą szkodę.
[srodtytul]Sądowa wygrana[/srodtytul]