Ta książka szokuje pod wieloma względami, choćby dlatego, że śmiertelnie chory Ozzy zdążył ją ukończyć. Jest w niej i takie wyznanie: „Kiedy sam zacząłem pić, od razu poczułem, że wszystkie złe uczucia znikają”.
Proszę nie mieć do wokalisty pośmiertnej pretensji. Tłumaczy, że jako dziecko zmagał się z dyslekcją, przez którą całe dzieciństwo żył w nieustannym strachu, bo każda skierowana do niego przez nauczycieli prośba o przeczytanie czegokolwiek na lekcjach -kończyła się szyderczym śmiechem rówieśników i następującą po tym traumą.
Drugim wrogiem było ADHD. Można powiedzieć, że z powodu tej dolegliwości, a także młodzieńczej głupoty, trafił na sześć tygodni do więzienia. Nie mógł opanować chorobliwego pobudzenia. Obie dolegliwości w czasach Ozzy’ego nie były zdiagnozowane.
Boję się o dzisiejszych dzieciaków palących marihuanę. Jest legalna w tylu miejscach, że dla mnie wygląda jak bomba, która tylko czeka, żeby wybuchnąć. Bo jak raz spróbujesz, zaraz chcesz czegoś mocniejszego. To taki wytrych, który otwiera ci drzwi do świata narkotyków. Przynajmniej jak tak miałem”
Ozzy Osbourne i jego oszałamiające przygody
Dodatkowy bagaż stanowiła bieda. Będąc jednym z sześciorga rodzeństwa, w przeciwieństwie do swoich kolegów nigdy nie wyjechał na wakacje, a gdy na przydomowej ulicy obwoźny sprzedawca zachęcał do kupienia lodów – Osbournowie nie mogli spełnić swoich najprostszych zachcianek i kupić każdemu z dzieci lodowego rożka.