Reklama

Ozzy Osbourne potępia zza grobu marihuanę i wspomina jak zjadł głowę nietoperza

„Ostatnie namaszczenie”, to pełna sarkazmu, ostatnia część autobiografii Ozzy’ego Osbourne’a, który zmarł niedługo po pożegnalnym koncercie w rodzinnym Birmingham. W Polsce książka ukazała się 15 października.

Publikacja: 19.10.2025 08:31

Ozzy Osbourne na Download Festival Paris, 2018 r.

Ozzy Osbourne na Download Festival Paris, 2018 r.

Foto: Christophe Meng/ABACAPRESS.COM

Ta książka szokuje pod wieloma względami, choćby dlatego, że śmiertelnie chory Ozzy zdążył ją ukończyć. Jest w niej i takie wyznanie: „Kiedy sam zacząłem pić, od razu poczułem, że wszystkie złe uczucia znikają”.

Reklama
Reklama

Proszę nie mieć do wokalisty pośmiertnej pretensji. Tłumaczy, że jako dziecko zmagał się z dyslekcją, przez którą całe dzieciństwo żył w nieustannym strachu, bo każda skierowana do niego przez nauczycieli prośba o przeczytanie czegokolwiek na lekcjach -kończyła się szyderczym śmiechem rówieśników i następującą po tym traumą.

Drugim wrogiem było ADHD. Można powiedzieć, że z powodu tej dolegliwości, a także młodzieńczej głupoty, trafił na sześć tygodni do więzienia. Nie mógł opanować chorobliwego pobudzenia. Obie dolegliwości w czasach Ozzy’ego nie były zdiagnozowane.

Boję się o dzisiejszych dzieciaków palących marihuanę. Jest legalna w tylu miejscach, że dla mnie wygląda jak bomba, która tylko czeka, żeby wybuchnąć. Bo jak raz spróbujesz, zaraz chcesz czegoś mocniejszego. To taki wytrych, który otwiera ci drzwi do świata narkotyków. Przynajmniej jak tak miałem”

Ozzy Osbourne

Ozzy Osbourne i jego oszałamiające przygody

Dodatkowy bagaż stanowiła bieda. Będąc jednym z sześciorga rodzeństwa, w przeciwieństwie do swoich kolegów nigdy nie wyjechał na wakacje, a gdy na przydomowej ulicy obwoźny sprzedawca zachęcał do kupienia lodów – Osbournowie nie mogli spełnić swoich najprostszych zachcianek i kupić każdemu z dzieci lodowego rożka.

Reklama
Reklama

Ojciec ciężko pracował – nikt w okolicy nie dożywał emerytury, ale nie pił. Ozzy był pierwszym nałogowcem w rodzinie. Tyle, że nikt go przed alkoholem i prochami nie ostrzegł. „Więc uczyłem się z ulicy, a to najbrudniejszy sposób nauki – wspomina. – Boję się tego u dzisiejszych dzieciaków palących marihuanę. Jest legalna w tylu miejscach, że dla mnie wygląda jak bomba, która tylko czeka, żeby wybuchnąć. Bo jak raz spróbujesz, zaraz chcesz czegoś mocniejszego. To taki wytrych, który otwiera ci drzwi do świata narkotyków. Przynajmniej ja tak miałem”.

Czytaj więcej

Ozzy Osbourne i Black Sabbath: 6 mln fanów oglądało pożegnalny show

Uratowała go tylko niechęć do strzykawek oraz niesamowite szczęście. Opisuje swoje niekończące się przygody z używkami i nieliczne zasady, pośród których były próby – próby nie zawsze udane – trzeźwości w dniu koncertów, by nie zrobić przykrości fanom.

Ozzy i lista zmarłych gwiazd

By sobie samemu wyjaśnić niewytłumaczalny fenomen przetrwania ponad pięciu dekad toksycznego życia na haju, wymienia tych przyjaciół ze sceny, którzy nie mieli szczęścia tak jak on: David Bowie, George Michael, Prince, Tom Petty, Michael Jackson. Wszystkich przeżył.

Największym cudem było chyba jednak to, że uratował się po wyrzuceniu z Black Sabbath – za narkotyki. Gdy zapijał się w Los Angeles na śmierć, a wypijał cztery butelki koniaku dziennie, odwiedziła go „kobieta życia” i przyszła menedżerka Sharon, wykształcona, piękna córka menedżera Sabbathów. To było jak sen. Musiał się tylko ogarnąć.

Reszta życia, czyli prawie pięć ostatnich dekad przypomina efekt jo-jo. Szedł na dno i powstawał jak Feniks z popiołów. Tak zbudował własną solową karierę, stał się bohaterem przełomowego reality show „Rodzina Osbournów” czy autorskiego, objazdowego Ozzfestu, który wylansował wiele zespołów, poczynając od Metalliki, zaś jej muzycy stali się dozgonnymi przyjaciółmi wokalisty.

Reklama
Reklama

Ozzy jest pełen sprzeczności i nie kryje tego. Przyznaje, że śpiewał o czarownicach i szatanach, a nie rozstawał się z albumem „Please Please Me” The Beatles, uwielbiał figlarne partie basu McCartneya, słuchał „Your Song” Eltona Johna czy „So” Petera Gabriela.

Black Sabbath rywalizuje z Led Zeppelin

Nie da się ukryć, że opisanie ostatnich lat życia z licznymi retrospekcjami – m. in. o rywalizacji z Led Zeppelin, to pamiętnik rodem z kasy chorych. I absurdalnych wręcz wypadków Ozzy’ego: na quadzie, gdy się połamał, potrójnego zarażenia gronkowcem, gdy był osłabiony immunologicznie przez sterydy i ściskał dłonie tysięcy fanów. Czy wreszcie, gdy nie chciał budzić w nocy Sharon i po ciemku wykonał jeden ze swoich irytujących ją skoków na łóżko. Tyle że nie spadł na mięciutki, ortopedyczny materac, lecz na twardą podłogę i połamał kręgi szyjne.

Czytaj więcej

Pożegnalny koncert Black Sabbath z Metalliką do obejrzenia za 50 zł

Jedyną satysfakcją w czasie, gdy musiał odwołać koncerty, był śmiech z tego, że poskręcane śrubami kości i kręgosłup na wszystkich lotniskach świata uruchamiają wykrywacze metalu. Efekt godny gwiazdy tego gatunku.

Wśród retrospekcji najmocniejsze są te opowieści, które niektórzy uważają za przesadzone. Jadąc na spotkanie do firmy wydawniczej, gdzie miał zaskoczyć szefów marketingu czymś niesamowitym, wyposażony przez Sharon w dwa białe gołębie, które zanieczyszczały mu kieszenie płaszcza – mocno pijany nie ograniczał się, tylko wywołując panikę i sam siebie zaskakując – odgryzł głowę ptakowi.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ozzy Osbourne żegnany jak król heavy metalu

Po latach się potępia, jednak efekt plotki, która się rozeszła, był natychmiastowy. Na koncertach rzucono mu na scenę mięso, w tym nietoperza. Gdy myślał, że jest gumową zabawką – jemu też odgryzł głowę. Ale nie zmarł na covid jak konsument z chińskiego bazaru. Nieoficjalne informacje mówią, że postawiony do pionu z myślą o pełnej dyspozycji na pożegnalnym koncercie „Back To Beginning” w Birmingham 5 lipca, był tak nafaszerowany sterydami, że wkrótce potem nie dał rady zawałowi serca 22 lipca.

Żal tym większy, że na ostatnich stronicach autobiografii ujawnia, iż ma pomysł na nowy album. Zaś w całkiem ostatnich zdaniach pisze, że najlepszym narkotykiem, jakiego kiedykolwiek zakosztował, był śpiew kilkudziesięciu tysięcy fanów, wykonujących jego piosenki.

Ozzy Osbourne, „Ostatnie namaszczenie", przełożył Kuba Kozłowski, In Rock, 2025

Ozzy Osbourne, „Ostatnie namaszczenie", przełożył Kuba Kozłowski, In Rock, 2025

Foto: Mat. Pras. / In Rock/Vesper

Ta książka szokuje pod wieloma względami, choćby dlatego, że śmiertelnie chory Ozzy zdążył ją ukończyć. Jest w niej i takie wyznanie: „Kiedy sam zacząłem pić, od razu poczułem, że wszystkie złe uczucia znikają”.

Proszę nie mieć do wokalisty pośmiertnej pretensji. Tłumaczy, że jako dziecko zmagał się z dyslekcją, przez którą całe dzieciństwo żył w nieustannym strachu, bo każda skierowana do niego przez nauczycieli prośba o przeczytanie czegokolwiek na lekcjach -kończyła się szyderczym śmiechem rówieśników i następującą po tym traumą.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Muzyka popularna
Erykah Badu, królowa neo-soulu zaśpiewa w Gdyni dwa razy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Muzyka popularna
Ace Frehley, współzałożyciel Kiss, który „robił dym na scenie", nie żyje
Muzyka popularna
Grzegorz Turnau: Unikam roli kustosza własnego muzeum
Muzyka popularna
Eric Clapton 29 kwietnia 2026 zagra w Krakowie
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Muzyka popularna
Sensacyjne oświadczenie Stonesów. Odwołali tournée i nagrali nowy album
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama