Skąd pomysł na nagranie płyty z piosenkami Grzegorza Ciechowskiego? Słuchałaś go, a może ktoś ci to zasugerował?
Liryka Grzegorza Ciechowskiego współgra ze mną zarówno jeśli chodzi o ładunek emocjonalny, jak i niebywale wyraźny i unikalny wykreowany świat, pełen obrazów Erosa i Tanatosa, czyli erotyki i śmierci, a także relacji dwojga osób jako wtajemniczenia, pewnego paktu.
Ciechowski to dla mnie styk wysokiej literatury z kinem szpiegowskim i erotykami klasy B, kreujący z tego, co niskie i wstydliwe – piękną istotę. To jest dokładnie to, co mnie interesuje jako autorkę tekstów, ale też słuchaczkę. Uwiódł mnie silny wymiar autokreacji u Grzegorza, sama kreuję Kasię Lins i Obywatelkę K.L. jako postać.
Jeśli chodzi o nowofalowe rejestry czy autorskie odjazdy lat 90 Grzegorz Ciechowski był unikalny
Czy Grzegorz Ciechowski nie jest dla twojego pokolenia prehistorią?
Dla mojego pokolenia jest to po prostu klasyk, wcześnie zmarły, ale od dawna obecny, myślę, że często przewijający się w tle poszukiwań muzycznych twórców i odbiorców. Wydaje mi się, że był na tyle osobny, że nie zaszufladkowano go do żadnej starej gwardii, a swoim indywidualizmem wymknął się przyszpileniu w zakurzonej gablotce i nie stał muzealnym okazem. Jeśli chodzi o nowofalowe rejestry czy autorskie odjazdy lat 90., Grzegorz Ciechowski był unikalny. Moje podejście do jego piosenek to też chęć uwypuklenia uniwersalnej, odważnej drogi niesamowitej jednostki, przełożenia jej na moją melodykę, własną intymną selekcję. W tym sensie to raczej żywe źródło niż eksponat.