Nie toleruję politycznie poprawnych plakatów. Po kilku miesiącach tracą sens. Ale się porozumieliśmy, dość szybko znaleźliśmy wspólny język. Tym bardziej że Petr dość dobrze mówi po polsku. A już na planie filmowym z kolegami aktorami z Czech i Słowacji rozumieliśmy się znakomicie, mówiąc we własnych językach.
[b]Czy podczas rozmowy z Zelenką poruszyliście panowie te polskie tematy, które wziął moim zdaniem w filmie pod lupę: powierzchowną religijność, dumę narodową spod znaku „boso, ale w ostrogach”, fatalną infrastrukturą miejską i komunikacyjną? Tu muszę przytoczyć filmową anegdotę o prawnuku Dostojewskiego. Jechał z Niemiec do Rosji starym mercedesem, który mu się rozpadł na polskich drogach. [/b]
Mój kłopot polega na tym, że nie widziałem jeszcze filmu. Nie mogłem być ani na praskiej premierze, ani na polskich pokazach przedpremierowych. Scenariusz był bardzo ciekawy, wielopłaszczyznowy, niejednoznaczny, stawiał wiele pytań, i wierzę w to, że taki jest również film. O religijności Polaków niewiele rozmawialiśmy, o stanie naszych dróg nie musieliśmy – są fatalne. Pytanie, jakie zadałem sobie po przeczytaniu, brzmiało „Co się stało z naszą duszą, duszą narodów naszej części Europy?”. Nieprzypadkowo w filmie czescy aktorzy grają Dostojewskiego w Polsce w Nowej Hucie, która jest symbolem komunizmu.
[b]Niech pan lepiej powie, co się stało z polską duszą. [/b]
To bardzo złożony problem. Wiele straciliśmy przez te 18 lat. Kiedy np. rozmawiam z ludźmi zdawać by się mogło inteligentnymi, i słyszę, że podstawę ich wypowiedzi stanowią jakieś medialne frazesy, kalki i owczy pęd – czuję się co nieco zakłopotany. No i te jak mantra powtarzane zarzuty, że brak tolerancji, ksenofobia, antysemityzm... Problemem jest to, że rozluźniają się więzy emocjonalne, rzadziej się spotykamy, częściej załatwiamy interesy, nie dajemy sobie czasu na refleksję. Nie chcemy dostrzegać starości, uciekamy od cierpienia. Zatarł się sens i znaczenie takich słów jak honor, uczciwość, patriotyzm.
Z drugiej strony jak słyszę o niesłabnącej popularności spotkań poetyckich w Teatrze Słowackiego w Krakowie, przyglądam się ludziom na spotkaniach autorskich w Czułym Barbarzyńcy, widzę tłumy młodych ludzi na festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu, rozmawiam z ludźmi o wielu inicjatywach społecznych – to myślę, że nie jest aż tak źle. To samo zresztą dotyczy naszej religijności – wystarczy się przejść do dominikanów na Freta.