Zazdroszczę rumuńskiej kinematografii kogoś takiego, jak Radu Jude. W końcu, gdy wszystkie państwa Europy Środkowo-Wschodniej, kraje satelickie ZSRR, przeszły gwałtowną komercjalizację, niewiele powstało na tej kanwie opowieści. W Polsce starał się to robić Krzysztof Krauze („Dług”, „Plac Zbawiciela”), ale on bardziej stawiał na sytuacje skrajne, szokujące widza. Gdyby nie zalew wulgaryzmów w jego filmach, można by powiedzieć, że Radu Jude szyje historię bardziej subtelnie, w balzakowskim stylu komedii ludzkiej, jak choćby w „Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata”, szyderczej i bolesnej kpinie z komercyjnej rzeczywistości. „Kontinental'25” to historia prostsza. Główna bohaterka Orsolya jest komorniczką, którą dopada kryzys wartości, po tragicznym fiasku eksmisji z kotłowni bezdomnego Iona. I tak, jak w poprzednich filmach Jude, pojawia się tu wątek upadku inteligencji – bohaterka była wykładowczynią prawa rzymskiego, ale sytuacja materialna zmusiła ją do podjęcia bardziej intratnej pracy, podobnie jak jej obiecującego byłego studenta, który rozwozi na rowerze jedzenie.