[b]Lubi pan pracować ze znajomymi?[/b]
To o wiele lepsze niż poznawanie nowych ludzi. Nie lubię tego...
[b]A co pan sądzi o toczącej się przez tyle lat sprawie Romana Polańskiego?[/b]
Ostatni film dokumentalny na jego temat „Polański: ścigany i porządany” był bardzo dobry. Oni chcieli go wykończyć. To straszne, że trzymają go z dala od Ameryki już tak długo. Od lat jesteśmy z Romanem przyjaciółmi i mam nadzieję, że to się wreszcie dobrze dla niego skończy. Bardzo chciałby z nim kiedyś nakręcić film.
[b]A który pana film był najciekawszy, jeżeli chodzi o przygotowanie się do roli?[/b]
Najzabawniejsza była praca nad filmem „Matylda”, bo grała tam pewna dziewczynka. Mieliśmy na planie niezły ubaw. Fajnie pracowało się też przy „Wyrzuć mamę z pociągu”. Wolę lżejsze role, one są dla mnie ciekawsze. Jednak najmilej wspominam „Matyldę”.
[b]Od lat kręci pan film za filmem, gra, reżyseruje, jest non stop zajęty. Skąd bierze pan na to energię?[/b]
Ciągle pracuję, bo lubię pracować. To najlepsze, co może się zdarzyć – być stale zajętym. Naprawdę nie wiem, co miałbym robić, gdybym nie pracował.
[b]Grać w golfa, jak inni aktorzy...[/b]
O nie, tylko nie golf.
[b]Nie jest pan typem sportowca?[/b]
Nie, golfa nie oglądam nawet w telewizji. Wie pan, faceci łażą po trawie i uderzają w małą piłkę. O co tam chodzi? Żadnych ludzi tylko trzech facetów. Miliony osób duszą się stłoczone w miastach, a oni łażą. Ta trawa ciągnie się kilometrami, a ci chodzą i walą kijami w piłeczkę. Co w tym specjalnego? Rozumiem, uciekają od swoich żon. Tylko tak to mogę wytłumaczyć. Nie gram też w kręgle. Nie rozumiem, co może być w nich fascynującego. I nie bierze mnie koszykówka.
[b]A przecież grał pan z najlepszymi – z Michaelem Jordanem i Charlesem Barkleyem w filmie „Kosmiczny mecz”...[/b]
Jedynie użyczyłem tam głosu, to co innego. Dobra, co jeszcze mamy. Nie lubię amerykańskiego footballu. Oglądam tylko finał, czyli Superbowl. Lubię za to piłkę nożną.
[b]Naprawdę? Pan, Amerykanin?[/b]
Tak, lubię oglądać piłkę nożną, bo tam się zupełnie nic nie dzieje.
[b]Rozumiem, 90 minut gry i 0:0.[/b]
Totalna nuda. Koszykówka jest pod tym względem ekscytująca, ale mnie nie bawi. Żeglowanie, jachty, to też jakieś wariactwo. Lubię wyścigi konne.
[b]Jak pan nie chce o sporcie, to może porozmawiajmy o polityce?[/b]
Dobrze.
[b]Jest pan zagorzałym demokratą.[/b]
Jestem.
[b]Czy uważa pan, że na świecie jest jeden polityk, któremu można wierzyć?[/b]
Mam nadzieję, że Barack Obama jest takim człowiekiem. Że można określić go mianem lidera przyzwoitych polityków. Mam nadzieję, że to polityk nowych czasów, bo ostatnio nie mieliśmy szczęścia do polityków, prześladował nas prawdziwy pech przez osiem lat.
[b]Prezydent George W. Bush był idealnym materiałem na idola komików.[/b]
No tak, ale wolałbym nie mieć powodu do żartów, chciałbym mieć dobry rząd. Bush nadawał się do robienia z niego żartów, podobnie jak ten Dick Cheney. To prawdziwy diabeł. Kiedy The Rolling Stones napiszą o nim piosenkę?
[b]Napisali już „Sympathy For The Devil”. A pan zamierza kiedyś zaśpiewać?[/b]
Nie, to nie dla mnie.
[b]Otwarcie pan przyznaje, że jego pasją jest jedzenie. Sam pan gotuje?[/b]
Oczywiście. Głównie są to włoskie dania, pełno w nich czosnku, oleju i różnych makaronów. Potrafię też robić dobre sałatki. Mój teść jest z Polski, a teściowa z Rosji i to wpłynęło na dania z naszej kuchni, stąd choćby placki ziemniaczane i kuchnia żydowska.
[b]Czy na koniec może pan się podzielić swoją dewizą życiową? Zrobił pan wielką karierę, chociaż nikt jej panu nie wróżył.[/b]
Na to pytanie najlepszą odpowiedzią będzie cytat z wyznawcy buddyzmu, który tak poprosił sprzedawcę hot dogów: „Proszę o hot doga ze wszystkim”. Co pan na to?
[b]Bardzo głębokie.[/b]
Za to, że tak dobrze znosił pan moje żarty, na koniec powiem panu kawał. Facet przychodzi do psychiatry i mówi: – Całą noc śniły mi się wigwamy i liny... A doktor na to: – Wiem, co ci dolega, jesteś zbyt napięty!
[ramka][b]Danny DeVito[/b]
Jeden z najniższych gwiazdorów w historii Hollywood, ma 152 cm wzrostu. Z wykształcenia jest fryzjerem, pracę zaczynał w salonie kosmetycznym swojej siostry. Jako aktor debiutował w teatrze w „Locie nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya, potem zagrał w znakomitej filmowej adaptacji tej książki, zrealizowanej przez Milosa Formana. W 1978 roku zdobył Złoty Glob oraz nagrodę Emmy za rolę w serialu „Taxi”. Ma również w dorobku nominację do Oscara w 2001 roku jako producent filmu „Erin Brockovich”. Był także współproducentem m.in. „Pulp Fiction” i „Orbitowania bez cukru”. Najlepsze role zagrał w „Wyrzuć mamę z pociągu”, „Wojnie państwa Rose” (oba filmy wyreżyserował), „Bliźniakach”, „Powrocie Batmana” i „Tajemnicach Los Angeles”.
Ma 64 lata, tę samą żonę od 1982 roku oraz troje dzieci. Jest znany z poczucia humoru, w 2001 roku na oscarową galę przyniósł... torbę marchewek do podgryzania. Prowadzący imprezę Steve Martin przyjął wtedy go na scenie z miseczką sosu.[/ramka]