Film Pawła Woldana to piękna historia spełnionego, szczęśliwego człowieka. Marek Skwarnicki (ur. 1930) – z wykształcenia polonista i bibliotekoznawca – od końca lat 50. XX wieku był związany z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od 1958 roku aż do stanu wojennego pisywał felietony pod pseudonimem Spodek. – Jest człowiekiem prawdy poetyckiej, kierującym się wewnętrzną busolą, chce być sobą – mówi o nim ojciec Jan Góra.
Pewnego dnia kardynał Wojtyła zaproponował Skwarnickiemu udział w Forum Europejskiego Laikatu Katolickiego. Później jako jedyny Polak został członkiem Papieskiej Rady do spraw Laikatu. Kiedy przyszedł na pierwszą audiencję Jana Pawła II, nie mógł się powstrzymać, by nie krzyknąć: „Ojcze Święty!”, na co papież odkrzyknął: „Panie Marku, zobaczymy się jeszcze!”. I tak się stało, bo Skwarnicki towarzyszył papieżowi w kolejnych zagranicznych pielgrzymkach jako redaktor „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Biurze Prasowym Watykanu. Największa niespodzianka spotkała bohatera filmu w 2002 roku, gdy otrzymał list odręcznie napisany przez papieża. Ojciec Święty pisał: „Znowu skusiła mnie poezja. Chętnie bym z panem o tym pomówił”. Skwarnicki wsiadł w samolot i poleciał do Rzymu. Był osobistym gościem papieża, pomagając mu w pracach redakcyjnych przy „Tryptyku rzymskim”.
0.30 | tvp 2 | poniedziałek