Weteran drugiego planu

Gdy w 2009 roku na oscarowej giełdzie pojawiło się nazwisko aktora nominowanego za rolę amerykańskiego prezydenta w filmie „Frost/Nixon”, szukający sensacji dziennikarze byli bezradni. „Frank Langella to najlepiej chroniona tajemnica Ameryki” – pisały gazety

Publikacja: 04.02.2010 19:41

fot: Ed Ou

fot: Ed Ou

Foto: AP

I rzeczywiście, nie ma chyba w Hollywood drugiego aktora, któremu udało się tak konsekwentnie unikać niechcianego rozgłosu i tak szczelnie zabezpieczyć swoją prywatność przed wścibskimi mediami. O życiu prywatnym mówi tyle, ile... sam uważa za konieczne. A to znaczy: bardzo niewiele. Chętnie za to opowiada o pracy, rolach i karierze.

– Czasy, kiedy grywałem główne role, dawno minęły, teraz przy swoim nazwisku czytam „aktor weteran” albo „aktor charakterystyczny” i bardzo mi to odpowiada – mówi 72-letni gwiazdor. – To naturalna kolej rzeczy. W karierze, jak w życiu, są kolejne fazy. Dzięki „Drakuli” mogłem się poczuć jak Elvis Presley albo gwiazda rocka – kobiety szalały na moim punkcie. Potem stałem się aktorem drugoplanowym. I doskonale się z tym czuję.

Langella nie przejmuje się upływem czasu. Żartuje sobie z pytań o poprawianie urody, botoks itd. – A po co miałbym to robić? Żeby się odmłodzić o dziesięć lat? Jaki to miałoby sens, skoro rówieśnicy, z którymi mógłbym konkurować, wymierają.

Rola Richarda Nixona, skompromitowanego w wyniku afery Watergate amerykańskiego prezydenta, w filmie Rona Howarda to swoisty ekranowy comeback wielkiego aktora. Większość zawodowego życia poświęcił teatrowi. To właśnie na scenie Langella stworzył najwięcej swoich kreacji, w tym dwie najważniejsze: Drakulę i Nixona. Obie zagrał najpierw na deskach teatralnych, dopiero później w filmie.

– Ron Howard należy do reżyserów, którzy doskonale wiedzą, czego chcą – mówił w wywiadzie dla brytyjskiego „Timesa”. – Nie miało znaczenia, że grałem Nixona 350 razy na scenie. Na potrzeby filmu musiałem wymyślić tę rolę jeszcze raz.

Sportretował swojego bohatera nie tylko jako polityka, ale przede wszystkim jako człowieka – nękanego lękami i pełnego sprzeczności. I za to osobiście podziękował mu jeden z wnuków prezydenta.

Langella zaczął grać w wieku dziewięciu lat. Nadal pamięta tamtą rolę: elfa w szkolnym przedstawieniu. Urodził się i dorastał w Bayonne, w stanie New Jersey, w rodzinie o włoskich korzeniach. Ma dwoje dzieci z małżeństwa z Ruth Weil, które zakończyło się rozwodem w 1996 roku. Przez pewien czas był związany z aktorką Whoopi Goldberg.

Teatr był jego pierwszą miłością. – Od tamtego momentu wiedziałem, co chcę robić – wspomina. – Na scenie naprawdę czułem się sobą. To było powołanie. Niektórzy moi koledzy ze szkoły nigdy go nie odkryli, zajęli się zarabianiem pieniędzy, teraz są na emeryturze i grają w golfa.

Ja rzuciłem college i pojechałem do Nowego Jorku. Schodziłem buty, łażąc od teatru do teatru, z przesłuchania na przesłuchanie. Ale nie żałowałem. Zostaje się aktorem wbrew swoim neurozom, a nie z ich powodu. Scena jest dla mnie najbezpieczniejszym miejscem na ziemi.

Los uśmiechnął się w 1978 roku wraz z „Drakulą”. Przystojny aktor z miejsca oczarował zwłaszcza damską część broadwayowskiej widowni. Otrzymał też prestiżowe teatralne wyróżnienie – nagrodę Tony. Sukces sztuki rok później powtórzył film pod tym samym tytułem, choć według innego scenariusza – z Langellą w roli niepokojąco seksownego wampira.

Zyskał popularność i status gwiazdy, ale pozostał wierny teatrowi. Grał m.in. w repertuarze szekspirowskim, w sztukach Strindberga, Ibsena i Millera, zdobywając kolejne nagrody i festiwalowe laury. Po obiecującym debiucie, szybko się okazało, że nie ma wielkiego szczęścia do filmowych przebojów. W Hollywood nie było dla Langelli ciekawych propozycji. Rzadko pojawiał się na dużym ekranie. W telewizji można go było oglądać m.in. jako Sherlocka Holmesa w filmie z 1981 roku i ministra Jaro w kilku odcinkach kultowego „Star Treka”.

Mówi, że chude lata nauczyły go pokory. – Mam na koncie długą listę błędów. Jednym z nich było uleganie demonowi pychy – dodaje. Karta odwróciła się na początku lat 90. Zagrał m.in. w kostiumowym „1492: Wyprawa do raju” (1992), komediowym „Dave” (1993), „Dziewiątych wrotach” (1999) Romana Polańskiego – ekranizacji powieści Arturo Péreza-Reverte. Potem były

„Good Nigh, and Good Luck” (2005), „Superman. Powrót” (2006), „Starting Out in the Evening” (2007), a ostatnio – horror „Pułapka” (2009).

Wciąż święci triumfy na scenie – w dramacie kostiumowym „Oto jest głowa zdrajcy”, gdzie gra sir Thomasa More’a, męża stanu, myśliciela początkowo zaufanego króla Henryka VIII, na jego polecenie skazanego na ścięcie. – W życiu liczą się dwie rzeczy: praca i miłość – mówi aktor. – Ja mam to szczęście, że aktorstwo jest jednocześnie tym, co najbardziej kocham.

Nixon/Frost

20.00 | canal+ | sobota

23.45 | canal+ film | sobota

17.55 | canal+ film | niedziela

23.25 | canal+ | wtorek

20.00 | canal+ film | czwartek

I rzeczywiście, nie ma chyba w Hollywood drugiego aktora, któremu udało się tak konsekwentnie unikać niechcianego rozgłosu i tak szczelnie zabezpieczyć swoją prywatność przed wścibskimi mediami. O życiu prywatnym mówi tyle, ile... sam uważa za konieczne. A to znaczy: bardzo niewiele. Chętnie za to opowiada o pracy, rolach i karierze.

– Czasy, kiedy grywałem główne role, dawno minęły, teraz przy swoim nazwisku czytam „aktor weteran” albo „aktor charakterystyczny” i bardzo mi to odpowiada – mówi 72-letni gwiazdor. – To naturalna kolej rzeczy. W karierze, jak w życiu, są kolejne fazy. Dzięki „Drakuli” mogłem się poczuć jak Elvis Presley albo gwiazda rocka – kobiety szalały na moim punkcie. Potem stałem się aktorem drugoplanowym. I doskonale się z tym czuję.

Pozostało 83% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu