Film Jędrzeja Lipskiego i Piotra Mielecha pokazuje ją jako osobę twardą, wierną wyznawanym przez siebie zasadom niezależnie od sytuacji, a jednocześnie kobietę oddaną bliskim, kochającą matkę i babcię. – Zawsze była osobą uczciwą, na wskroś prostolinijną – uważa Janusz Walentynowicz, syn Anny.

Wnuczek wspomina wspólne wyjazdy z babcią do jej znajomych w całej Polsce, gdy był dzieckiem. I to, że uczyła go prawdziwej historii, co przysparzało mu w szkole kłopotów. Pochodziła z Wołynia. Była samotnym dzieckiem, po śmierci rodziców wychowywali ją obcy ludzie. Dopiero gdy podjęła pracę w stoczni, poczuła się doceniona. Chciała dać z siebie wszystko i bardzo się starała dobrze wykonywać obowiązki.

W 1952 roku urodził się jej syn Janusz. Mówi, że mama wielokrotnie zabierała go ze sobą do pracy, gdy nie miała z nim co zrobić. Czekał na nią w damskiej szatni. Zaangażowanie się Anny Walentynowicz w politykę zaczęło się w 1968 roku, gdy jako przewodnicząca zakładowej komisji socjalno-bytowej zaczęła domagać się wyjaśnień na temat pieniędzy przeznaczonych na zapomogi. Jak się okazało – przegrał je w totolotka przewodniczący Rady Zakładowej...

0.05 | TVP 2 | NIEDZIELA