Literaturoznawcy twierdzą, że „Mazepa” to utwór na miarę dzieł Szekspira lub Sofoklesa – jak u Szekspira tragiczny, jak u Sofoklesa nieuchronny.
Napisany przez Słowackiego w Paryżu w 1839 roku, dziś przemawia do nas bez historycznej perspektywy. To, że bohaterami są postacie z kostiumowej przeszłości – król bawidamek Jan Kazimierz, sobiepański wojewoda i młody szaławiła, przedstawiciel złotej dworskiej młodzieży, paź królewski – Jan Mazepa to tylko sztafaż.
Gustaw Holoubek musiał mieć jakiś szczególny sentyment do „Mazepy”. Kilkakrotnie wystawiał go na deskach scenicznych. W 1975 roku przygotował ekranizację z Jerzym Bończakiem w roli tytułowej. Sam zadebiutował w tym utworze rolą Jana Kazimierza w Teatrze Śląskim w Katowicach w 1953 roku. Potem powtórzył tę postać w inscenizacji telewizyjnej w 1969 roku.
Rolę tytułową powierzył wówczas Ignacemu Gogolewskiemu. Gogolewski, który grał Mazepę z dużym powodzeniem dziesięć lat wcześniej w macierzystym Teatrze Polskim, wyposażył swego bohatera we wszystkie atrybuty postaci romantycznych. Był wybornym kochankiem słynącym z miłosnych podbojów, a przy tym rycerskim młodzieńcem broniącym honoru króla.
– Mazepa to jeden z wielu bohaterów Słowackiego, których miałem okazję zagrać w teatrze – mówi Ignacy Gogolewski. – Słowackiego zawsze ceniłem za piękno słowa, a jednocześnie pamiętałem jego myśl zawartą w „Beniowskim”, że strofa winna być taktem, nie wędzidłem. Dlatego też starałem się podawać tekst niesłychanie swobodnie i miałem w tym pełne zrozumienie Gustawa Holoubka.