Kataloński dramaturg Alberto Espinoza opowiedział to co sam przeżył, najpierw w sztuce teatralnej, a następnie w scenariuszu. Zrobił to z ogromną delikatnością, a zarazem bardzo realistycznie, nawet szokująco naturalistycznie, za to bez kiczowatego sentymentalizmu i współczucia. Wsparł go w tym z wyczuciem reżyser Antonio Mercero.

Na tytułowym piętrze ogromnego szpitala molocha mieści się oddział chirurgii urazowej, którego znaczącą liczebnie grupą pacjentów są nastoletni chłopcy. Niektórzy już po amputacjach kończyn czekają na przygotowanie dla nich sztucznych nóg, większość po chemioterapiach oczekuje z niecierpliwością, ale przede wszystkim ze strachem na rezultaty kolejnych badań. Czy choroba się zatrzymała, czy będą żyć? Mimo ciążących nad nimi wyroków losu pozostali rozbrykanymi, pełnymi temperamentu młodymi ludźmi uwielbiającymi zabawę, ścigającymi się na inwalidzkich wózkach szpitalnymi korytarzami, grającymi na nich w koszykówkę, płatającymi psoty pielęgniarkom i sobie wzajemnie, opalającymi się na słońcu i ciągle rozmawiającymi o dziewczynach. Nie narzekają na okrutny los, ale próbują o nim nie pamiętać. Tworzą własny mikroświat, przeciwstawny temu oficjalnemu tworzonemu przez lekarzy czy rodziców. „Czwarte piętro” to mimo pozorów realizmu nieco baśniowa, zaklinająca rzeczywistość, opowieść afirmująca radość życia wbrew największym przeciwnościom.

[i]ŚRODA | Czwarte piętro ***

21.30 | TVP 1 | Komediodramat, Hiszpania 2003[/i]