Ojcowie chcą zajmować się dziećmi. Dowodzą tego najnowsze dane przygotowane dla nas przez ZUS. W pierwszych czterech miesiącach tego roku z urlopu ojcowskiego skorzystało już 9,3 tys. mężczyzn, w całym roku ich liczba może dojść do 40 tys. A w 2011 r. było ich zaledwie 14,9 tys., rok wcześniej – 17,2 tys. Mężczyźni częściej zostają też w domu z chorymi pociechami. Tylko w I kwartale tego roku takich ojców było 74,2 tys., w całym roku ich liczba może przekroczyć 300 tys. W ubiegłym roku było ich 246 tys., rok wcześniej o 15 tys. mniej.

Robert Sobiech, socjolog z UW, komentując dane dotyczące urlopu dla ojców, wskazuje, że w porównaniu z liczbą urodzeń urlopowanych ojców wciąż jest niewielu, ale ostatnie dane pokazują, że zaczyna się to zmieniać. – W najbliższych latach coraz więcej ojców skorzysta z tego prawa – przewiduje Sobiech.

Wzrost liczby ojców korzystających z urlopów wynika też z tego, że od stycznia został on wydłużony z jednego do dwóch tygodni. Teraz jest to już realna pomoc, jakiej ojciec może udzielić w domu. – To, że po urodzeniu dziecka ojciec znika z pracy nawet na parę tygodni, staje się normą. Podobnie, że wychodzi z pracy o czasie, aby mieć czas dla rodziny – dodaje Katarzyna Korpolewska, psycholog.

Zaangażowanie mężczyzn wynika też ze zmiany społecznej roli ojca w rodzinie. – Dużo dziś mówi się o demografii, bezrobociu kobiet i podziale ról w rodzinie. Dlatego oczekuje się od mężczyzn partnerstwa – mówi Sobiech. Korzyść z ojca obecnego w domu to nie tylko pomoc matce i głębsze więzi z dzieckiem. Możliwość wykorzystania urlopu powoduje, że kobieta chętniej decyduje się na dzieci. Wie, że może liczyć, że w okresie, gdy wraca do firmy, ojciec przejmuje na jakiś czas pieczę nad maleńkim dzieckiem. – Kraje, które wprowadzają podobne rozwiązania, mają lepszą sytuację demograficzną od tych, które nie prowadzą żadnej polityki rodzinnej – wylicza Stanisław Kluza, ekonomista z SGH.

Urlopy ojcowskie trwają zaledwie dwa tygodnie. – To za krótko, by wpłynąć na sytuację demograficzną i pomóc rodzicom. Ale na pewno fakt, że mężczyźni je biorą, wpływa korzystnie na postrzeganie kobiet na rynku pracy – podsumowuje Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy.