– Nie mam wątpliwości, że Ukraina przetrwa jako niepodległe państwo – powiedział w wywiadzie Donald Tusk. – Teraz najważniejsze pytanie brzmi, ile ofiar przyjdzie nam zobaczyć. Prezydent (Ukrainy Wołodymyr – red.) Zełenski powiedział mi (chodzi o rozmowę z czwartku – red.), że ma nadzieję, iż wojna nie będzie trwała dziesięć lat, ale że Ukraina jest gotowa walczyć jeszcze dwa–trzy lata – kontynuował premier.
Szef polskiego rządu w rozmowie z „The Sunday Times” ocenił, że wojna Rosji z Ukrainą powoduje straty dla rosyjskiej gospodarki, która w długim okresie nie ma „żadnych szans przetrwać” i staje w obliczu „dramatycznych” problemów, pogłębionych przez najnowsze sankcje Stanów Zjednoczonych na koncerny naftowe Łukoil i Rosnieft.
Czytaj więcej
Rosja stanowi „stałe zagrożenie” dla europejskiego bezpieczeństwa i dlatego Ukraina powinna mieć...
Donald Tusk o przewadze, jaką Rosja ma nad Zachode
Zdaniem Tuska, kłopoty wewnętrzne tylko nasilą agresywną postawę Władimira Putina. Premier nie był też pewny, jak stałe okaże się nowe, ostrzejsze podejście Donalda Trumpa do rosyjskiego przywódcy. – Rosjanie mają naprawdę poważne problemy (gospodarcze – red.) – mówił w wywiadzie Tusk. – Czy to znaczy, że możemy powiedzieć, że wygrywamy? W żadnym razie. Oni mają jedną wielką przewagę nad Zachodem, a szczególnie Europą: są gotowi walczyć (...) w czasie wojny to sprawa całkowicie kluczowa – kontynuował, podkreślając przy tym, że kto nie jest gotowy do walki lub poświęcenia czegoś, ten nie ma szans na zwycięstwo.
Donald Tusk odniósł się też do Wielkiej Brytanii, wyrażając pogląd, iż kraj ten nie może żyć już w „słodkiej iluzji”, że w przypadku wojny NATO-Rosja nic mu nie grozi. Powiedział, że jeśli Rosja rozmieściłaby swoje nowe hipersoniczne pociski balistyczne Oriesznik na terenie Białorusi lub obwodu królewieckiego, to byłaby w stanie dosięgnąć głowicą jądrową każdej europejskiej stolicy, w tym Londynu, ponieważ zasięg nowej broni ma wynosić ok. 3200 km.