Gdy za wschodnią granicą już czwarty rok brutalny rosyjski imperializm zbiera krwawe żniwo, a Aleksander Łukaszenko w ciągu 30 lat zamienił Białoruś w jeden wielki łagier, można by się spodziewać, że młodzież naszego kraju da Europie przykład przywiązania do demokracji. Niestety jest odwrotnie. Obszerny sondaż przeprowadzony na zlecenie Fundacji TUI przez ośrodek badań opinii publicznej YouGov na grupie 6,7 tys. osób w siedmiu krajach zjednoczonej Europy (Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Grecja, Polska i Wielka Brytania) przynosi zaskakujące i smutne konstatacje.
Oto ledwie 48 proc. młodych Polaków uważa, że władza pochodząca z wolnego wyboru jest w każdych okolicznościach najlepszym rozwiązaniem. 23 proc. twierdzi, że w pewnych warunkach lepszy jest rząd narzucony siłą, a kolejne 11 proc. deklaruje w tej sprawie obojętność.
To jest najgorszy wynik wśród badanych krajów, choć i powodów do niepokoju gdzie indziej też nie brakuje. Tylko bowiem 51 proc. Hiszpanów i 52 proc. Francuzów broni w każdych okolicznościach demokracji.
Ale już w Wielkiej Brytanii ta liczba jest zdecydowanie większa (60 proc.), podobnie jak w Grecji (61 proc.). Ale rekordzistą są Niemcy (71 proc.), gdzie tylko 15 proc. pytanych przedkłada autorytaryzm nad demokrację, a 5 proc. wyraża w tej sprawie obojętność. To bardzo ważny sygnał, aby uśmierzyć obawy związane z budową przez Berlin największej armii konwencjonalnej w Europie, jak to zapowiedział kanclerz Friedrich Merz.