W ubiegłym tygodniu odbyło się w Sejmie posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. zwalczania i zapobiegania chorobom zakaźnym zwierząt. Zespołów jest w Sejmie ponad dwieście, są tworzone przez posłów w dość dowolny sposób i mają zdecydowanie niższą rangę niż komisje. Mimo to na posiedzeniu pojawiły się wpływowe osoby, w tym wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński i Paweł Lisiak, łowczy krajowy i przewodniczący zarządu głównego Polskiego Związku Łowickiego. Tematem było pytanie, dlaczego sytuacja z afrykańskim pomorem świń jest zła mimo odstrzeliwana co roku 400 tys. roznoszących wirusa dzików.
Zdaniem łowczego krajowego populację tych zwierząt można by redukować jeszcze szybciej, gdyby wdrożyć proponowane przez niego rozwiązania. Jednym z nich są polowania w obszarach miejskich z wykorzystaniem łuków. – Duża populacja dzików mieszka już na terenie samych miast. Podejmujemy działania związane z polowaniami środkami alternatywnymi, jak chociażby łucznictwo, w obszarach miejskich, gdzie ten odstrzał jest bardzo utrudniony – mówił.
Zaproponował też rozszerzenie możliwości używania przez myśliwych tłumików. Ten temat przybliżył Marek Pudełko z PZŁ. – Tłumik można wykorzystywać, czyli strzelać w nocy 150 metrów od budynku tylko przy odstrzale sanitarnym. Gdybyśmy to mogli rozszerzyć również na odstrzał planowy, na pewny byłoby to bardziej przyjemne dla ucha – zachwalał.
Czytaj więcej
W Załakowie w województwie pomorskim doszło w niedzielę wieczorem do postrzelania 14-letniego chłopca. Przedstawiciele koła łowieckiego poinformowali, że strzał oddał dyrektor szkoły, do której chodził nastolatek. Mężczyzna polował na dziki.
Realizacja obu pomysłów oznaczałaby dla myśliwych rewolucję, bo obecnie prawo łowieckie w ogóle nie dopuszcza polowania z użyciem łuków czy kusz. Z kolei wykorzystanie tłumików przez myśliwych zostało umożliwione zaledwie dwa lata temu na mocy specustawy o ASF i – jak wspominał Pudełko – dotyczy tylko odstrzałów sanitarnych.