Kampania reklamowa w „Wall Street Journal" i telewizji Eurochannel – z takim rozmachem firma I-Postmortem z Palo Alto uruchomiła we wrześniu globalny wirtualny cmentarz. Serwis działa w 16 opcjach językowych, w tym w polskiej.
– Znaleźliśmy sposób, dzięki któremu każdy będzie mógł przekazać swoje dziedzictwo przyszłym pokoleniom oraz wspominać zmarłych bliskich z każdego miejsca na ziemi – twierdzi twórca serwisu, były francuski bankier Jacques Mechelany, obecnie prezes I-Postmortem.
Amerykański sposób na nekrobiznes opiera się na dwóch serwisach. Pierwszy, I-tomb. net, to wirtualny cmentarz z grobami. Na tej stronie wspomina się zmarłych, składa wieńce, kwiaty itp. Roczny abonament kosztuje 50 dolarów. Natomiast na I-memorial.com już za życia można gromadzić informacje (zdjęcia, filmy, pliki dźwiękowe itp.), które chce się np. upublicznić po śmierci na I-tomb.net lub przekazać bliskim (np. hasła do kont, ostatnie życzenia dotyczące pochówku). Tu za rok trzeba zapłacić 120 dolarów.
Choć w Internecie jest mnóstwo podobnych wirtualnych cmentarzy czy serwisów, w których oddaje się hołd zmarłym, „pośmiertna" globalna odmiana Facebooka wymyślona przez Mechelany'ego ma spore szanse na sukces.
„W ciągu zaledwie dziesięciu dni od premiery strony internetowe odwiedziło ponad 18 tys. unikalnych użytkowników, a średnia stopa zwrotu wniesionego kapitału spółki I-Postmortem sięgnęła prawie 16 proc." – chwali się firma w komunikacie.