Od 1 stycznia ruszyła abolicja dla nielegalnych imigrantów. Dzięki niej mogą zalegalizować swój pobyt w Polsce. Wczorajszy dzień - pierwszy, w którym urzędy przyjmowały wnioski - napawa optymizmem: złożyło je kilkadziesiąt osób.
Najbardziej oblężony był Mazowiecki Urząd Wojewódzki. - Zainteresowanie jest duże. Rano wydaliśmy 150 numerków, a do godzin popołudniowych zarejestrowaliśmy około 80 kompletnych wniosków - mówi "Rz" Ivetta Biały, rzecznik wojewody mazowieckiego.
Urząd do spraw Cudzoziemców szacuje, że w Polsce przebywa od 50 tys. do nawet pół miliona nielegalnych imigrantów (legalnych jest ok. 100 tys.). Zajmują się handlem na targowiskach, pracują na budowach, sezonowo w ogrodnictwie czy przy sprzątaniu mieszkań.
- Najwięcej jest Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i Wietnamczyków. Dzięki abolicji mogą zalegalizować swój pobyt w Polsce i rozpocząć nowe życie - mówi Ewa Piechota, rzecznik urzędu. Na Mazowszu, gdzie - jak się szacuje - żyje ok. 70 proc. spośród wszystkich nielegalnych imigrantów, urząd nawet wydłużył godziny pracy. - Do zamknięcia urzędu połowę z przyjętych wniosków złożyli Ukraińcy, jedną czwartą Wietnamczycy, pozostałe osoby innych narodowości - wyjaśnia Biały. Przychodzili osobiście lub składali wnioski przez pełnomocników. Urząd uczula, by jednak robić to osobiście, bo trzeba od nich pobrać odciski palców.