Nieprzejrzyste finanse „Maciusia”

Miliony złotych, jakie płyną od darczyńców dla Fundacji „Maciuś”, w rzeczywistości konsumuje pośrednik.

Publikacja: 18.03.2013 00:51

Polska Fundacja Pomocy Dzieciom Maciuś z Gdyni działa od 2006 r. Kieruje nią 38-letni Grzegorz Janiak. Pracuje, podobnie jak rada nadzorcza, społecznie. Od 2009 r. fundacja ma status organizacji pożytku publicznego, może więc zbierać datki z 1 proc. podatku. Składa też corocznie w terminie sprawozdania ze swojej działalności zarówno jako fundacja, jak i organizacja pożytku publicznego. Faktycznie pomaga dzieciom: funduje obiady, pomoce szkolne, hipoterapię.

Wątpliwości pojawiają się jednak po analizie sprawozdań finansowych fundacji. Jak ustaliła „Rz", ma je od kilku lat także zarówno Ministerstwa Pracy, jak i Spraw Wewnętrznych oraz skarbówka.

Milionowe darowizny

W 2010 r. na wniosek ministra pracy do fundacji wszedł Urząd Kontroli Skarbowej w Gdańsku. Dlaczego? Z powodu kontrowersji w  sprawozdaniach z jej działalności w latach 2007 i 2008 r., z których wynikało, iż fundacja ta powstała zaledwie w 2006 r. i nieposiadając statusu OPP oraz nieprowadząc działalności gospodarczej, osiągnęła kilkumilionowe przychody: w 2007 r. było to ponad 3 mln zł. UKS ustalił, iż środki te w małej części pochodziły ze zbiórek publicznych przeprowadzonych na podstawie zezwoleń MSWiA (było to tylko niespełna 24 tys. zł w 2007 r. i blisko 34 tys. zł w roku 2008). A w większości z darowizn osób fizycznych i prawnych dokonywanych na inne niż dla zbiórek publicznych rachunki bankowe, które nie zostały ujawnione w złożonych sprawozdaniach z przeprowadzonych zbiórek.

Skąd więc te wielomilionowe darowizny? Okazało się, że za pośrednictwem szwajcarskiej firmy fundacja wysyłała listy, informując potencjalnych darczyńców o problemie biedy wśród dzieci w Polsce i prosząc o wpłatę na konto. Załączano drobny gadżet, np. pocztówkę. Jednak przychodów osiąganych dzięki tej akcji  nie zaliczała do przychodów ze zbiórki publicznej. Zaś koszty, np. w 2007 r. w wysokości około 2,5 miliona zł, traktowała jako koszty administracyjne działalności statutowej, uznając, że jest to tylko kampania informacyjna, a nie zbiórka.

„Rz" ustaliła, że Fundacja „Maciuś" pozyskuje pieniądze przez pośrednika – to SAZ Dialog AG Europe.

Skarbówka już w 2010 r. nakazała  fundacji skorygować sprawozdania, uwzględniając wszystkie uzyskane przychody. Uznała, że fundacja w ten sposób przeprowadzała zbiórki publiczne, a takie podlegają obowiązkowi publikacji zgodnie z ustawą o zbiórkach publicznych.

Jak informuje „Rz" Artur Koziołek, rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, „pomimo zaleceń urzędu kontroli skarbowej oraz prośby ministerstwa o uzupełnienie i wyjaśnienie sprawy, fundacja nie nadesłała sprawozdań, uzupełnionych o dane o środkach pozyskanych w wyżej wymieniony sposób". W efekcie tego Fundacja „Maciuś" od trzech lat nie ma prawa prowadzić zbiórek publicznych.

Fundacja odwołała się do sądu administracyjnego, ale przegrała, łącznie ze skargą kasacyjną, którą miesiąc temu odrzucił Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie.

Fundacja daje szyld, zarabia spółka

„Tysiące polskich dzieci czeka na pomoc. Chcemy Ci o tym opowiedzieć i prosić o pomoc" – apeluje Fundacja Maciuś w listach do osób prywatnych, jak zapewnia, „aby opowiedzieć, jak głód dotyka tysiące dzieci w naszym kraju". Dalej pisze: „W ten sposób wszystkich, którym nie jest obojętne cierpienie dzieci, prosimy o wsparcie".

Tą drogą każdy darczyńca jest także informowany o bieżących działaniach organizacji, aby wiedział i mógł kontrolować, „jak są wydawane jego pieniądze". Fundacja zapewnia, że chce, aby „wszystkie zebrane przez nas środki były pozyskiwane i wydawane przejrzyście i rzetelnie, dlatego pieniądze z tej akcji gromadzone są na odrębnym koncie. W celu ograniczenia kosztów dla każdego darczyńcy utworzone zostało odrębne subkonto bankowe".

SAZ to duża, legalnie działająca firma, która zajmuje się m.in. marketingiem dla organizacji non profit. Ma polską spółkę córkę zarejestrowaną w Warszawie. Jej prezesem jest Piotr Cejnóg, były gdański dziennikarz. W Internecie darczyńcy Maciusia twierdzą, że na pytanie, skąd fundacja ma ich dane, organizacja odpowiada, że „od firmy IMC cross-border business z siedzibą w Amsterdamie".

– Fundacja korzysta z usług SAZ tak jak z usług Poczty Polskiej, ponieważ samodzielnie nie ma logistycznych możliwości przeprowadzenia takiej kampanii społecznej. Skorzystanie z pomocy SAZ pozwoliło także obniżyć koszty kampanii. Jej samodzielne przygotowanie byłoby dla fundacji droższe – zapewnia prezes Janiak i wyjaśnia, że fundację wspiera regularnie ponad 65 000 darczyńców.

Usługi przygotowania listów realizuje SAZ (druki, koperty itp.). Ile SAZ zarabia na wysyłce? Nie wiadomo. Janiak twierdzi, że SAZ w ich imieniu wysłała w 2011 r. aż 720 tys. listów.

Z sądowych akt sprawy wynika jednak, że fundacja miała w swojej bazie dane tele-adresowe tylko 95 tys. osób.

Skąd je ma? – Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych pozyskała dane ze źródeł, które posiadały zgodę na ich użyczanie podmiotom trzecim. Właścicielem bazy darczyńców jest fundacja i baza ta jest zarejestrowana w GIODO – zapewnia Janiak.

Koszt wysłania listu to ok. 2-3 zł. Przeliczając to przez np. 80 tys. osób z bazy, wychodzi tylko ok. 240 tys. zł. Dlaczego nie mogą listów wysyłać za darmo wolontariusze fundacji?

Ani Piotr Cejnóg, prezes polskiej spółki córki SAZ, ani właściciel SAZ w Szwajcarii Wolfgang B. Rölle nie odpowiedzieli na pytania „Rz". Z ostatniego złożonego sprawozdania z działalności w 2011 r. wynika, iż fundacja uzyskała przychody w wysokości ponad 4,5 mln zł, w tym z 1 proc. tylko 270 658 zł. Koszty – czyli głównie obsługa spółki SAZ – wyniosły blisko 3,3 mln zł.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, uważa, że należałoby sprawdzić, kto zasiada w szwajcarskiej firmie, czy nie ma jakichś powiązań personalnych.

Nietrudno ustalić, że Piotr Cejnóg i Grzegorz Janiak znają się od lat ze stowarzyszenia Instytut Informacji Publicznej z Gdyni. Janiak w 2002 r. był tam prezesem, a Cejnóg zasiadał w radzie nadzorczej.

Janiak nie chce odpowiedzieć „Rz" na pytania o tę znajomość, twierdząc, że „ona nie ma związku z fundacją".

Polska Fundacja Pomocy Dzieciom Maciuś z Gdyni działa od 2006 r. Kieruje nią 38-letni Grzegorz Janiak. Pracuje, podobnie jak rada nadzorcza, społecznie. Od 2009 r. fundacja ma status organizacji pożytku publicznego, może więc zbierać datki z 1 proc. podatku. Składa też corocznie w terminie sprawozdania ze swojej działalności zarówno jako fundacja, jak i organizacja pożytku publicznego. Faktycznie pomaga dzieciom: funduje obiady, pomoce szkolne, hipoterapię.

Wątpliwości pojawiają się jednak po analizie sprawozdań finansowych fundacji. Jak ustaliła „Rz", ma je od kilku lat także zarówno Ministerstwa Pracy, jak i Spraw Wewnętrznych oraz skarbówka.

Pozostało 90% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?