Sąd, orzekając o zasiedzeniu, powinien ponadto orzec o wszystkich zasiadujących (wspówłaścicielach), nawet gdyby wszczynający sprawę (wnioskodawca) o to nie wystąpił. Krótko mówiąc, ma rozstrzygnąć o całej działce.
To wnioski z najnowszego postanowienia Sądu Najwyższego (sygn. II CSK 445/12).
Wielu spadkobierców
Kwestia ta wynikła w sprawie o zasiedzenie nieruchomości o powierzchni 4 tys. mkw. położonej w Aleksandrowie Łódzkim, zabudowanej kiedyś fabrykanckim pałacykiem z ogrodem. Liczba spadkobierców w ostatnich kilkudziesięciu latach rosła – jedni umierali, w ich miejsce przychodzili następni. Dość powiedzieć, że w tej sprawie oprócz wnioskodawczyni występowało jeszcze sześciu spadkobierców plus Skarb Państwa.
Janina S., wnioskodawczyni, też odziedziczyła ułamek – 1/24 – po mężu, który miał 3/24 w tej nieruchomości (2/24 przypadły ich dwóm córkom). Kobieta wystąpiła o zasiedzenie prawie całej reszty z tego względu, że od grubo ponad 30 lat inni współwłaściciele (spadkobiercy) zjawiali się na działce sporadycznie. Tylko ona z mężem, a wcześniej także teść (zmarły w 1989 r.), tam mieszkali i działką się zajmowali.
Po upływie 30 lat posiadacz nieruchomości nabywa jej własność, choćby uzyskał posiadanie w złej wierze (art. 172 § 2 kodeksu cywilnego). Janina S. wykazała tyle lat, gdyż do swojego posiadania doliczyła posiadanie zmarłego męża – od śmierci jego ojca, a teścia powódki. Uwzględniając to zaliczenie, Sąd Rejonowy w Zgierzu stwierdził zasiedzenie na jej rzecz 3/4 całej nieruchomości.