Reklama
Rozwiń
Reklama

Tajna nominacja generalska u prezydenta

Gen. Zbigniew Tłok-Kosowski w pół roku awansował z pułkownika do generała dywizji

Publikacja: 08.02.2008 03:45

– To błyskawiczny awans, spotykany w warunkach wojennych, w czasie pokoju zdarza się tylko w nadzwyczajnych okolicznościach – komentuje gen. Stanisław Koziej, ekspert wojskowy oraz doradca ministra obrony Bogdana Klicha.

Wniosek o nominację na stopień generała dywizji dla gen. Tłoka-Kosowskiego podpisał 15 listopada, a więc kilka dni przed opuszczeniem stanowiska, ówczesny minister obrony Aleksander Szczygło. – To był mój ostatni wniosek o nominację generalską, ale uważam, że to bardzo dobry oficer i nie żałuję swojej decyzji – mówi „Rz” były szef MON.

Jednak zanim oficer odebrał kolejne szlify generalskie, minęły dwa miesiące. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim 17 stycznia. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że gen. Tłok-Kosowski odebrał nominację na drugą gwiazdkę pod nieobecność w kraju ministra obrony narodowej. Minister Bogdan Klich kończył wówczas oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczonych. Na uroczystość nie został też zaproszony przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej Janusz Zemke.

– PiS urządzało szumne uroczystości, na których awansowani byli generałowie. Dlatego zaskakujące jest to, że tym razem zrobili to w sposób tajny. Widocznie sprawa jest wstydliwa – zastanawia się Jerzy Szmajdziński z LiD, wicemarszałek Sejmu, były minister obrony.

Sam generał Tłok-Kosowski twierdzi, że nigdy nie zależało mu na gwiazdkach i awansach. – O nominacji dowiedziałem się dopiero w grudniu, a to, że nie wiedziałem o tym wcześniej, świadczy, że o nią nie zabiegałem. Rozumiem, że zostałem doceniony za wiele lat mojej wcześniejszej służby w wojsku – mówi generał.

Reklama
Reklama

Tłok-Kosowski ukończył Akademię Rolniczą w Krakowie i studia podyplomowe na Akademii Obrony Narodowej. Zawodową służbę wojskową rozpoczął w 1987 r. jako szef służby samochodowej w 26. Dywizjonie Artylerii Przeciwlotniczej. Następnie służył w 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej i jednostce specjalnej GROM.

Zajmował się głównie logistyką, m. in w polskim kontyngencie wojskowym ONZ w Syrii, a potem w Bośni i Kosowie. W 2007 r. został dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. I to był początek jego błyskotliwej kariery.

W sierpniu dostał pierwszą gwiazdkę genaralską. Kilka dni później został wyznaczony na stanowisko szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. W styczniu otrzymał kolejną gwiazdkę.

– To błyskawiczny awans, spotykany w warunkach wojennych, w czasie pokoju zdarza się tylko w nadzwyczajnych okolicznościach – komentuje gen. Stanisław Koziej, ekspert wojskowy oraz doradca ministra obrony Bogdana Klicha.

Wniosek o nominację na stopień generała dywizji dla gen. Tłoka-Kosowskiego podpisał 15 listopada, a więc kilka dni przed opuszczeniem stanowiska, ówczesny minister obrony Aleksander Szczygło. – To był mój ostatni wniosek o nominację generalską, ale uważam, że to bardzo dobry oficer i nie żałuję swojej decyzji – mówi „Rz” były szef MON.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Służby
Policja zlikwidowała największą w Polsce fabrykę fałszywych leków
Służby
Sławomir Cenckiewicz o incydencie w Wyrykach: mam propozycję dla dżentelmenów z rządu Donalda Tuska
Służby
Turyści czy szpiedzy? Obcokrajowców ciągnie do strategicznych obiektów w Polsce
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Służby
ABW ostrzega przed samozwańczym prezydentem i innymi ruchami antypaństwowymi
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama