Wielokrotnie zmieniły się przepisy dotyczące funkcjonowania NSR. Eksperci są zgodni, że formacja nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Od początku służba była nieatrakcyjna finansowo, a jej dowódcy nisko oceniali jej sprawność. Do krytycznej oceny NSR przyznają się dzisiaj zarówno oficerowie, jak i urzędnicy resortu obrony. Znaczna część kandydatów traktuje NSR jako szybką ścieżkę dostania się do zawodowej służby wojskowej.
Żołnierze NSR dotychczas byli kierowani do jednostek wojskowych na różne stanowiska. Nie stanowili zwartych pododdziałów. Od kilku miesięcy trwają prace nad reformą tych jednostek. Propozycje zmian przygotowuje zespół, który działa przy Akademii Obrony Narodowej. W jego skład wchodzą m.in. przedstawiciele AON, ale także Sztabu Generalnego, Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, BBN, a także uczelni, np. Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.
Pięciomilionowa Finlandia ma siły zbrojne składające się z 60 tys. żołnierzy zawodowych i 230 tys. ochotników wojsk obrony terytorialnej. Szwedzka Gwardia Krajowa Hemvarnet liczy z kolei 600 tys. żołnierzy. W podobny sposób funkcjonują armie Szwajcarii, Niemiec, Izraela, Norwegii. Najbardziej znaną na świecie armię ochotniczą mają Stany Zjednoczone – Gwardię Narodową. W czasie pokoju służy w niej ok. 360 tys. osób. Gwardziści uczestniczą nie tylko w likwidacji skutków klęsk żywiołowych, lecz także w misjach zagranicznych, m.in. w Iraku, Kosowie czy Afganistanie.
Dodatkowa armia
– Odbudujmy tę armię, najlepiej na wzór amerykańskiej Gwardii Narodowej – przekonują eksperci.
Zdaniem gen. Romana Polki, byłego dowódcy GROM, ochotnicy mogliby przechodzić szkolenie wojskowe kilka tygodni w roku. – Miałem kontakt z gwardzistami w Bośni. Na początku w działaniach brali udział żołnierze wojsk specjalnych, potem regularna armia, a potem Gwardia Narodowa, byli oni bardzo dobrze wyszkoleni i wyposażeni – dodaje Polko.