Olimpijski spokój kontrowersyjnego adwokata

Znany prawnik z Krakowa uwielbia błyszczeć w mediach, prowokować wypowiedziami, a nawet szokować

Aktualizacja: 09.02.2008 07:10 Publikacja: 09.02.2008 03:45

Olimpijski spokój kontrowersyjnego adwokata

Foto: Rzeczpospolita

60-letni Widacki znajduje się w oku politycznego cyklonu. Posłowie PiS już od kilku dni gwałtownie protestują przeciwko jego udziałowi w komisji śledczej ds. nacisków politycznych na służby specjalne. Mecenas został bowiem oskarżony przez białostocką prokuraturę o nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań oraz wynoszenie z więzienia grypsów klientów. – Nie przesądzamy o winie Widackiego, ale uważamy, że nie jest w stanie pozbyć się skłonności do mataczenia – mówiła wczoraj w Sejmie jedna z posłanek PiS.

Widacki zachowuje olimpijski spokój. Zarzuty uważa za pomówienia. Podobnego zdania są jego klubowi koledzy. – Nie możemy brać pod uwagę oskarżeń przestępcy, który odsiaduje wyrok 25 lat więzienia i raz oskarża o naciski Widackiego, a innym razem prokuratora Jerzego Engelkinga – mówi Wojciech Olejniczak, szef Klubu LiD. Prof. Marian Filar z LiD dodaje, że „wiarygodność tego nieszczęśnika Sławomira R. jest warta funta kłaków”. Również krakowscy adwokaci powątpiewają w winę Widackiego.

– Nie przypuszczam, by ze swoją marką zawodową brał się za prymitywne metody, wchodził w układy z półświatkiem i przenosił grypsy – mówi krakowski adwokat.

Dlaczego lewica właśnie Widackiego oddelegowała do komisji śledczej?

– Był wiceministrem spraw wewnętrznych i zna sposób funkcjonowania służb – tłumaczy Olejniczak.

Ale mecenas może też zapracować na popularność lewicy. W środowisku adwokackim jest uważany za człowieka, który lubi błyszczeć, szokować wypowiedziami, prowokować.

– Zrobi wszystko, by pojawiać się w mediach – mówi znany krakowski adwokat.

– Widacki to profesjonalista najwyższej próby – ripostuje adwokat Krzysztof Bachmiński. – Niektórzy koledzy po prostu mu zazdroszczą. Widacki nie zawsze był adwokatem. W latach 80. wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na początku lat 90. zasiadał w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, później wyjechał na Litwę jako ambasador.

Jego kariera adwokacka rozkwitła po powrocie z placówki, w 1996 roku, podczas głośnej sprawy „Inkasenta”. Widacki bronił mężczyzny podejrzanego o to, że był „Inkasentem” – zabójcą pięciu osób. Twardych dowodów przeciwko oskarżonemu nie było. W procesie poszlakowym adwokat zakwestionował przebieg prowadzonych przez policję eksperymentów na śladach zapachowych i doprowadził do uniewinnienia swojego klienta.

Później podejmował się obrony znanych osób. Występował m.in. jako pełnomocnik procesowy Romana Kluski. Bronił Mirosława D., pseudonim Malizna, i funkcjonariuszy SB oskarżonych w związku ze śmiercią Stanisława Pyjasa. Był też pełnomocnikiem Jana Kulczyka przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen oraz w sporze z Romanem Giertychem. Prokuratorzy, którzy spotkali się z nim na sali sądowej, mówią, że Widacki to trudny przeciwnik.

Potrafi być bezczelny, zręcznie wykorzystuje media do swoich celów, ale zawsze dba o interesy klientów.

Zarzuty, jakoby miał nakłaniać świadków do mówienia nieprawdy, Widacki kwituje krótko: to pomówienia

Roman Kluska nie chce rozmawiać o swojej współpracy z Widackim. – Przez pewien czas był jednym z moich pełnomocników. Ale tylko przez pewien czas – mówi powściągliwie.

Jednak prawdziwe gromy spadły na adwokata podczas sprawy esbeka oskarżonego o zacieranie śladów i udaremnienie wykrycia zabójcy Stanisława Pyjasa, działacza KOR. Jedni krytykowali Widackiego, że jako były wiceminister nadzorujący weryfikację SB nie powinien podejmować się obrony. Inni byli zaszokowani zachowaniem mecenasa podczas rozpraw.

– Przesłuchiwany przez Widackiego czułem się gorzej niż na przesłuchaniach w SB – mówi Zbigniew Fijak, działacz PO, który w procesie wystąpił jako świadek.

– Skandalem jest, że dostał się teraz do komisji śledczej. A eurodeputowany PO Bogusław Sonik dodaje, że Widacki to inteligentny człowiek, ale ma „perwersyjny umysł adwokacki”, uwielbia debaty, przerzucanie się argumentami, drażnienie innych.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów e.olczyk@rp.pl, j.sadecki@rp.pl

60-letni Widacki znajduje się w oku politycznego cyklonu. Posłowie PiS już od kilku dni gwałtownie protestują przeciwko jego udziałowi w komisji śledczej ds. nacisków politycznych na służby specjalne. Mecenas został bowiem oskarżony przez białostocką prokuraturę o nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań oraz wynoszenie z więzienia grypsów klientów. – Nie przesądzamy o winie Widackiego, ale uważamy, że nie jest w stanie pozbyć się skłonności do mataczenia – mówiła wczoraj w Sejmie jedna z posłanek PiS.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA