Akt oskarżenia przeciwko siedmiu żołnierzom z jednostki w Bielsku-Białej prokuratura wysłała do Wojskowego Sądu Okręgowego kilkanaście dni temu. Pierwsza rozprawa ma się odbyć 9 października.
– Sąd rozważy wówczas, czy są podstawy, aby zwrócić sprawę do ponownego rozpatrzenia w prokuraturze – mówi płk Wiesław Pastuszak, zastępca prezesa Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Zastrzega jednak, że nie jest to jeszcze przesądzone.
Ale obrońcy oskarżonych żołnierzy uważają, że taka deklaracja sądu jest bardzo ważna. – Sąd będzie to rozpatrywał, mimo że nie składaliśmy takiego wniosku. Uważam to za wielki sukces – twierdzi prof. Piotr Kruszyński, obrońca jednego z oskarżonych komandosów. – Sąd uznał, iż w tej sprawie jest bardzo dużo wątpliwości, które trzeba wyjaśnić jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego.
Jeśli więc sąd zdecyduje, że sprawa trafi znów do prokuratury, ta będzie musiała od nowa przeprowadzić śledztwo w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel. Prokuratorzy raz jeszcze będą musieli przesłuchać świadków, przeanalizować dokumenty i przeprowadzić konfrontacje.
Na razie sześciu żołnierzy z 18 Batalionu Desantowo-Szturmowego jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej w Afganistanie, a jeden – o ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego. Grozi za to – odpowiednio – dożywocie i do 25 lat więzienia. Czy zarzuty mogą ulec zmianie? Prawnicy, z którymi rozmawiała “Rz”, twierdzą, że nie jest to wykluczone, bo akt oskarżenia ma wiele luk.