Land-rovery discovery kupił Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych (IWSZ), kierowany przez gen. Zbigniewa Tłoka-Kosowskiego, na początku roku. Są wyposażone m.in. w skórzane fotele i podgrzewane szyby. Armia zapłaciła za nie ok. 5 mln zł.
Czym wojskowi tłumaczą ten zakup? – Samochody terenowe o podwyższonym standardzie zostały zakupione do zabezpieczenia transportowego wizyt zagranicznych związanych z prezydencją Polski w Unii Europejskiej – wyjaśnia ppłk Andrzej Lis, rzecznik prasowy IWSZ.
Tymczasem nasze przewodnictwo w UE, które zaczyna się 1 lipca tego roku, mają pod względem transportowym obsługiwać służby należące do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, głównie Biuro Ochrony Rządu. Funkcjonariusze BOR będą m.in. wozić oficjeli unijnych. Biuro specjalnie na prezydencję kupiło 27 samochodów Audi za łącznie ok. 7,5 mln zł. Rozmówcy „Rz” z BOR dziwią się zakupom wojska.
– Od 29 do 30 września ma się odbyć we Wrocławiu spotkanie szefów resortów obrony państw NATO – mówi jeden z oficerów BOR. – Adam Rapacki, wiceszef MSWiA, jeszcze nie zdecydował, jaka będzie kategoria zabezpieczenia tego spotkania, a od tego zależy, kto się tym zajmie. Jednak to najprawdopodobniej my będziemy to robić, choć może wojsko nas wesprze, ale do tego nie potrzeba im aż 20 limuzyn.
Wojskowi, z którymi rozmawiała „Rz”, uważają, że gdyby wojsko miało wspierać BOR, wystarczyłyby do tego mercedesy, które armia kupiła niedawno dla Żandarmerii Wojskowej.